Jak wskazują badania, alkohol spożywa ponad 80 proc. dorosłych Polaków. 4,5 miliona osób pije regularnie, a uzależnionych jest ponad 800 tysięcy ludzi. Skutki alkoholizmu mogą być bardzo poważne. Może pojawić się psychoza alkoholowa, występująca u 5 proc. uzależnionych. Pojawia się po kilkunastu godzinach od zaprzestania picia i jest elementem alkoholowego zespołu abstynencyjnego (AZA).

 

Alkoholowy zespół abstynencyjny występuje, gdy znacząco spada stężenie alkoholu we krwi.wyjaśnia Sławomir Wolniak, lekarz specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa. – AZA objawia się bezsennością, niepokojem, lękiem, zaburzeniami świadomości, omamami wzrokowymi. Często towarzyszą mu inne zaburzenia somatyczne – bóle i drżenie mięśni, uczucie wyziębienia czy wymioty. Pozostawienie chorego bez odpowiedniej opieki medycznej może doprowadzić do padaczki, niewydolności krążenia, arytmii serca i zgonu. Do niedawna śmiertelność w tej grupie chorych szacowana była na ok. 20 proc. Dziś, dzięki postępowi w leczeniu i lepszemu zrozumieniu istoty choroby alkoholowej, ocenia się ją na 1 proc.

Wiele osób na własną rękę podejmuje próby wyjścia z nałogu. Po prostu odstawiają wódkę czy inne napoje alkoholowe i próbują poradzić sobie z głodem alkoholowym jak ze zwykłym, codziennym kacem. Większość z nich przechodzi AZA bez powikłań. Jednak znaczna część, bo blisko 15 proc., jest zagrożona wystąpieniem ostrych objawów abstynencyjnych. Gdy stężenie alkoholu we krwi gwałtownie spada, występują bezsenność, lęki, zaburzenia świadomości, niepokój, omamy wzrokowe oraz słuchowe – wyjaśnia lekarz. – Pojawiają się też zaburzenia somatyczne: bóle, drżenie mięśni, wymioty. Wbrew powszechnym przekonaniom, zagrożenie to dotyczy nie tylko osób często się upijających. – dodaje lekarz. – Jeden z moich podopiecznych wypijał dwa piwa lub kilka drinków „na dobranoc”. Kiedy postanowił zmienić te przyzwyczajenia, doznał wszystkich objawów delirium tremens i trafił na oddział intensywnej opieki medycznej.

Alkoholik sam nie poradzi sobie z nałogiem. Minimalizuje on negatywne konsekwencje swojej choroby i zazwyczaj im zaprzecza. Przyspieszenie procesu leczenia umożliwia realizowanie programu interwencji kryzysowej. Polega on na konfrontacji z chorobą, uzmysłowieniu osobie uzależnionej, jak wiele traci z życia (oraz ile jeszcze może stracić), jeśli nie podejmie leczenia i nie zerwie z nałogiem.

Już podczas występowania głodu alkoholowego osoba uzależniona przechodzi konfrontację ze swoimi słabościami i możliwościami wyjścia z nałogu. Jest on jednym z  najsilniejszych przymusów, nad którym udaje się panować z wielkim trudem. – To jeden z objawów choroby alkoholowej, skutkujący wzmożonym napięciem organizmu, drażliwością, niepokojem, ogólnym poczuciem dyskomfortu. – wylicza Sławomir Wolniak. – Charakteryzuje go występowanie bardzo silnej potrzeby napicia się alkoholu, pojawia się uczucie ssania w żołądku, senne koszmary. Człowiek rano ma uczucie, jakby wypił dzień wcześniej, chociaż utrzymuje abstynencję. Taka osoba ma poczucie, że tylko alkohol może przynieść jej ulgę i poprawę samopoczucia.

Osoba dotknięta głodem alkoholowym znacznie bardziej jest narażona na wahania nastroju, przeżywa ogromne napięcia emocjonalne, walczy z pokusami i wierzy, że z nimi wygra. By dogłębnie zrozumieć istotę choroby alkoholowej, należy zgłosić się na spotkanie grupy AA, umówić na sesję z terapeutą. Bardzo ważne jest, by trzeźwiejący alkoholicy poważnie podchodzili do spotkań z terapeutą i stosowali się do jego zaleceń.

W leczeniu głodu alkoholowego stosowane są leki, które zmniejszają chęć napicia się alkoholu, łagodzą objawy tzw. „suchego kaca” oraz przedłużają abstynencję. Do leków tych należą naltrekson, akamprozat i nalmefen.

W pokonywaniu głodu alkoholowego bardzo pomocna jest właściwa dieta ograniczająca cukier, kofeinę i nikotynę, a także zmiana stylu życia, w którym istotne miejsce powinny zajmować ćwiczenia fizyczne, bo te wyzwalają endorfiny, zwane hormonami szczęścia. I to będzie zupełnie nowy aspekt życia osoby zmagającej się z chorobą alkoholową. Bo do tej pory stan zadowolenia, uczucie mocy i siły dawał jej alkohol. Teraz chodzi o to, by podobne informacje umysł rejestrował doznając innych przyjemności, takich jak stan zakochania, dobre jedzenie, sukces zawodowy czy regularnie uprawiany sport.

Organizm osoby uzależnionej, wyniszczony w mniejszym bądź większym stopniu, po odstawieniu alkoholu jest w szoku chemicznym. I może reagować w bardzo różny sposób. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest detoksykacja. W klinice Wolmed, pod ścisłą kontrolą specjalisty, pacjent poddawany jest leczeniu polegającym na uzupełnieniu niedoborów elektrolitowych, witamin z grupy B oraz podawaniu leków zmniejszających zagrożenie wystąpienia padaczki, drgawek i arytmii serca. Taka fachowa pomoc jest niezbędna, bo uzależnienie od alkoholu jest nie tylko chorobą woli. To też uzależnienie chemiczne, wymagające pomocy farmakologicznej, która ochroni zdrowie pacjenta.

W naszej klinice chory – zatruty alkoholem, lekami bądź innymi środkami odurzającymi – pacjent trafia na salę detoksykacyjną co najmniej na trzy doby. – tłumaczy Sławomir Wolniak. – Bez przerwy dyżurują przy nim lekarz i pielęgniarki. Podawane kroplówki sprawiają, że organizm powoli oczyszcza się z toksyn. Ale pacjent nie od razu czuje się dobrze. Po odtruciu wielu z nich odczuwa duży dyskomfort. Rozstrojony organizm reaguje bólami brzucha, wymiotami, dreszczami, bezsennością i ogólnym złym samopoczuciem. Właśnie na tym etapie uzależnieni, którzy samodzielnie podejmują próbę rzucenia nałogu, najczęściej przerywają abstynencję. Pod opieką lekarza, odpowiednie dawki dobranych leków pomagają im przetrwać kryzys.

Przykre konsekwencje detoksykacji są neutralizowane przy pomocy leków przeciwwymiotnych, objawowych, elektrolitów, witamin i glukozy. Trzeba pamiętać, że jeśli chory pozostawał w długim „ciągu”, który nagle został przerwany, istnieje zagrożenie wystąpienia delirium. Gdy taka osoba przebywa w zwykłych warunkach i nie otrzyma pomocy medycznej, może dojść do zgonu – śmiertelność takich wypadków wynosi ok. 15 proc. Inaczej jest w warunkach szpitalnych, gdzie mieści się w granicach 1 proc.

Generalnie delirium tremens jest skutkiem awitaminozy spowodowanej uzależnieniem. Osoby zagrożone, po długim piciu i tzw. ciągach, przyjmują leki oczyszczające mózg z toksyn, z którymi nie radzą już sobie wątroba, nerki i inne organy. – mówi Sławomir Wolniak. – Dopiero po zakończeniu farmaceutycznych działań następuje właściwa terapia. Polega ona na otoczeniu osoby uzależnionej opieką psychologa i psychoterapeuty, przy pomocy których uczy się, czym jest choroba alkoholowa i jakie przemiany zachodzą w organizmie podczas długotrwałego picia, by nie ulegać pułapkom nałogu.

Pacjent uczy się właściwej diety, relaksu, aktywności fizycznej, intelektualnej. Przede wszystkim zaś pod opieką psychologa próbuje porządkować swoje priorytety. Analizuje relacje w domu, w pracy, wśród przyjaciół. Ocenia straty i spustoszenia, jakie w jego życiu poczyniła wódka czy inne środki toksyczne. Niezależnie od stanu zaawansowania nałogu, każdy uzależniony musi zaczynać swoje życie od nowa, uwolniony od  alkoholu, narkotyków czy leków. Opuszcza ośrodek będąc osobą „czystą” i wyposażoną w argumenty do trzeźwości. Warto, by jeszcze przez pewien czas pozostawała pod opieką swojego lekarza lub grupy terapeutycznej, korzystając z ich wsparcia w chwilach słabości. – Pacjentów, którzy opuszczają naszą klinikę, nie zostawiamy samych sobie. Ponadto, przy niej prężnie działa ośrodek AA, który służy pomocą. – podkreśla lekarz. Ważne jest, by alkoholik zdał sobie sprawę z tego, że zaczyna nowe życie, a przy pomocy bliskich i terapeuty jest w stanie zachować abstynencję.

Oprac. Marzena Andrzejczak

Fot: W Klinice Wolmed detoksykacja odbywa się pod stałą opieką lekarza i pielęgniarki

Artykuł sponsorowany

Komentarze

MM2014-07-24 16:41:43

skoro "trzeźwienie" jest tak niebezpieczne dla alkoholika, to czemu na detox w szpitalach przyjmują tylko trzeźwych???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *