Bez względu na czasy, w jakich żyjemy, bez względu na zajmowaną pozycję społeczną, nas, naszych bliskich, może dotknąć uzależnienie. Alkoholizm, narkomania, uzależnienie od hazardu, pracy czy zakupów to bardzo demokratyczne choroby. Z obserwacji Sławomira Wolniaka, lekarza specjalisty psychiatry, ordynatora Kliniki Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu w woj. łódzkim, wynika, że argumentacja o potrzebie równowagi i harmonii w życiu skuteczniej dociera do średnich i niskich grup zawodowych. Takie osoby łatwiej przekonać o potrzebie leczenia zaburzonej świadomości. – Powrót do zdrowia ułatwiają porady ambulatoryjne, regularna psychoterapia, uporządkowanie priorytetów. – mówi lekarz. – Inaczej sytuacja wygląda w przypadku osób zajmujących wysokie stanowiska. Żyjący w ciągłym stresie biznesmeni, pracujący po kilkanaście godzin dziennie, są przekonani, że wszystkiemu podołają. Gdy zauważają u siebie spadek formy, ratują się różnego rodzaju używkami, środkami stymulującymi. Wpadając w nałóg, sami nie są w stanie poradzić sobie z powrotem do zdrowia. Im szybciej poproszą o pomoc specjalistę, tym lepiej.

 

Co więcej, ludzie przepracowani stają się nadpobudliwi, agresywni, popadają w nerwicę, depresję i stają się podatni na choroby psychosomatyczne. Tymczasowo równowagę można przywrócić lecz bez kompleksowej, profesjonalnej terapii jej utrzymanie jest bardzo trudne.

Na szczęście wzrasta świadomość osób uzależnionych o konieczności podjęcia leczenia. Mimo zażenowania, wstydu przed rodziną, znajomymi, współpracownikami, osoby uzależnione dokonują świadomego wyboru i zaczynają się leczyć. – Pacjentami naszej kliniki są osoby nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. – dodaje Sławomir Wolniak. – Zapewniamy profesjonalna terapię, która dla wielu pacjentów kończy się sukcesem. By tak się stało, potrzebny jest upór i konsekwencja. My ze swojej strony zapewniamy naszym pacjentom terapię prowadzoną w oparciu o dużą wiedzę i najwyższe standardy. Tu ogromna rola nie tylko lekarzy, ale i terapeutów. Pacjent musi czuć się bezpieczny i mieć zapewnioną dyskrecję. Wiem z doświadczenia, że w większości przypadków pacjenci podejmują leczenie z dala od miejsca zamieszkania i pracy. To pozwala na dodatkowy komfort. Bardzo ważne jest też, by pacjent był pod profesjonalną opieką także po zakończeniu leczenia. Dlatego współpracujemy z jego najbliższymi. Klinika  nie pozostawia go samego i między innymi dzięki temu odnosimy duże sukcesy.

Zgubny alkohol…

Jak wskazują badania, alkohol spożywa 90 proc. Polaków powyżej 15. roku życia. Ponad 4,5 miliona osób pije regularnie, a uzależnionych jest ponad 800 tysięcy. Skutki alkoholizmu mogą być bardzo poważne. Może pojawić się psychoza alkoholowa, występująca u 5 proc. uzależnionych. Pojawia się  po kilkunastu godzinach od zaprzestania picia i jest elementem alkoholowego zespołu abstynencyjnego. – Gdy stężenie alkoholu we krwi gwałtownie spada występują: bezsenność, lęki, zaburzenia świadomości, niepokój, omamy wzrokowe oraz słuchowe. – wyjaśnia lekarz. – Pojawiają się też zaburzenia somatyczne – bóle, drżenie mięśni, wymioty. Czasem występują u osób, które podejmują próby wyjścia z nałogu na własną rękę. Szacuje się, że blisko 15 proc. pacjentów jest nimi zagrożonych.

Organizm osoby uzależnionej, wyniszczony w mniejszym bądź większym stopniu, po odstawieniu alkoholu jest w szoku chemicznym. Reagować może w bardzo różny sposób. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest detoksykacja. W klinice Wolmed, pod ścisłą kontrolą specjalisty, pacjent poddawany jest leczeniu polegającym na uzupełnieniu niedoborów elektrolitowych, witamin z grupy B oraz podaniu leków zmniejszających zagrożenie wystąpienia padaczki, drgawek i arytmii. Taka fachowa pomoc jest niezbędna, bo uzależnienie od alkoholu jest nie tylko chorobą woli. To też uzależnienie chemiczne, wymagające pomocy farmakologicznej, która ochroni zdrowie pacjenta.

Prowadzony u nas detox trwa co najmniej trzy doby i odbywa się pod ścisłą kontrolą i opieką lekarza i pielęgniarki. – tłumaczy ordynator Kliniki Wolmed. – Przy pomocy kroplówek organizm oczyszcza się z toksyn. Po takim odtruciu pacjenci odczuwają dyskomfort, który – przy samodzielnej próbie zerwania z alkoholem – zazwyczaj jest przyczyną zaprzestania abstynencji. Dlatego podawane przez lekarza leki mają pomóc w przetrwaniu takiego kryzysu. A są to leki przeciwwymiotne, objawowe, elektrolity, witaminy i glukoza. U osób zagrożonych, po tzw. ciągach, stosujemy też leki, które oczyszczają mózg z toksyn. Po zakończeniu leczenia farmakologicznego przechodzimy do terapii. Polega ona na otoczeniu osoby uzależnionej opieką psychologa i psychoterapeuty, przy pomocy których uczy się, czym jest choroba alkoholowa i jakie przemiany zachodzą w  organizmie podczas długotrwałego picia. Ważna jest dbałość o higienę psychicznego życia, aby w przyszłości nie ulegać pułapkom nałogu. Istotne są też inne elementy – dieta, umiejętność relaksu, ale też aktywność fizyczna i intelektualna. Rozmowy z terapeutą pozwalają na uzmysłowienie osobie uzależnionej ogromnych spustoszeń, jakich w jej życiu dokonał alkohol. Alkoholik zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że zaczyna nowe życie, a przy pomocy bliskich jest w stanie zachować abstynencję.

Hazard – zabawa czy droga do choroby?

Z zażywaniem żadnych substancji psychoaktywnych nie wiąże się natomiast uzależnienie od hazardu. Mimo to jest groźne i przynosi ogromne szkody. Należy do uzależnień behawioralnych i  dotyczy osób w każdym wieku. Według szacunków, od gier hazardowych uzależnionych jest ponad milion Polaków. Większość z nich przegrało dziesiątki tysięcy złotych, by grać dalej – zaciągają długi. – Uzależnienie od hazardu to silna potrzeba, wręcz przymus grania na automatach, ruletce, w karty czy w internecie – bo tylko w taki sposób dana osoba pozbędzie się nieznośnego dla niej napięcia psychicznego. – mówi Sławomir Wolniak. – Gdy wygrywa czuje się mocniejsza, silniejsza i to mobilizuje ją do dalszej gry. Gorzej, gdy przegrywa jedną partię za drugą. Po skończonej grze i straceniu pieniędzy pojawia się ogromne poczucie winy. Obniża się nastrój, który osoba uzależniona stara się poprawić, zaczyna więc kolejną grę. I tak koło się zamyka. Niestety, z czasem, uzależnienie się pogłębia, dochodzi do utraty coraz większej ilości pieniędzy, popadania w długi.

Do najpowszechniejszych gier należą automaty, tzw. jednoręki bandyta, poker, Black Jack, ruletka, wyścigi, a także obstawianie zakładów sportowych u bukmachera. Miarą współczesności są gry internetowe, z których można korzystać bez wychodzenia z domu, w zasadzie bez ograniczeń używając karty kredytowej. Nie każdy hazardzista w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że jest uzależniony i potrzebuje pomocy. Wystarczy, że utraci kontrolę nad swoimi emocjami i nawet ogromne zadłużenie nie będzie w stanie go powstrzymać przed dalszym graniem. Jedynym wyjściem z uzależnienia behawioralnego jest skorzystanie z pomocy specjalisty. – Nasza klinika bierze udział w licznych konkursach, dzięki którym realizujemy bezpłatne programy, warsztaty na wielu płaszczyznach – zaznacza psychiatra. – W grudniu zakończyliśmy cztery projekty dofinansowane z Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych Ministra Zdrowia, a skierowane do osób borykających się z uzależnieniami  behawioralnymi – od hazardu i zakupów. Mam nadzieję, że także w przyszłym roku uda nam się pozyskać dofinansowanie i dzięki temu przeprowadzimy kolejne bezpłatne warsztaty dla osób potrzebujących pomocy.

Zakupowe szaleństwo też wymaga leczenia

Wśród uzależnień behawioralnych jest też wspomniany zakupoholizm. Poważnym problemem są niekontrolowane zakupy, na które ktoś wydaje ostatnie pieniądze lub je pożycza. Przyczyn prowadzących do chęci ciągłego robienia zakupów jest wiele. Jak wyjaśnia Sławomir Wolniak, przyjmuje się, że osoba uzależniona to taka, która na zakupy przeznacza ponad 60 proc. dochodu. Bardzo często na przedmioty niepotrzebne, do niczego niewykorzystywane, skrzętnie ukrywane przed pozostałymi członkami rodziny. Na zakupach w centrach handlowych taka osoba spędza nawet 30-40 godzin tygodniowo. Problem dotyczy 6 proc. społeczeństwa na całym świecie. Mężczyźni uzależniają się od kupowania sprzętu elektronicznego, a kobiety od ubrań i kosmetyków.

W wielu przypadkach robienie zakupów ma służyć poprawie nastroju, jest sposobem na chandrę. – mówi psychiatra. – Gdy jest to proces kontrolowany, nie ma powodu do niepokoju. Jest to wręcz zalecany przez psychologów sposób na rozładowanie napięcia i stresu. Gorzej, gdy są to niekontrolowane zakupy, za bardzo wysokie kwoty, które mają służyć jednemu – zaspokojeniu nagłego impulsu w sytuacji, gdy żaden inny sposób radzenia sobie ze stresem się nie sprawdza i nie jest stosowany, jak na przykład pójście do kina, na basen czy na siłownię.

Co ciekawe, zakupy wyzwalają endorfiny, zwane hormonami szczęścia. Kupno kosmetyków, ubrań, czy biżuterii daje wielu osobom niepohamowaną radość, podnosi też samoocenę. Zakupy przynoszą ulgę i odprężenie, nawet wtedy, gdy dokonujące ich osoby zaopatrzyły się w niepotrzebne przedmioty. Nierzadko dochodzi do sytuacji, gdy uzależniona od zakupów osoba nawet nie przynosi ich do domu, stara się ukryć przed współmałżonkiem czy partnerem wydane pieniądze. Bo dla niej najważniejszy był sam moment ich wydawania, zaopatrywania się w nowe rzeczy. Nierzadko później nawet z nich nie korzysta. Sam moment robienia zakupów sprawia, że kobieta czuje się ważna, a posiadanie kolejnych rzeczy wzmacnia w niej poczucie własnej wartości. Z tym, że w taki sposób uzależnia się od stanu emocjonalnego powstającego podczas robienia zakupów.

Taka osoba w pewnym momencie nie jest w stanie kontrolować już swoich wydatków, wpada w przygnębienie, smutek, ma wyrzuty sumienia. By poprawić nastrój znów wraca do zakupów, jako jedynego źródła radości. – W ten sposób tworzy się błędne koło. – mówi Sławomir Wolniak. – Z mojego doświadczenia wiem, że zakupoholizm bardzo często dotyka osoby, które w młodości niewiele miały, a gdy w dorosłym życiu im się powiodło, chcą sobie zrekompensować dawne braki. Mają niską samoocenę i chcą nadrobić zaległości. Kupowanie coraz to nowych przedmiotów sprawia, że wzrasta ich poczucie wartości. W uzależnienia częściej popadają osoby z depresją, łagodząc sobie stany smutku i przygnębienia. Kupując przedmioty podnoszą poziom endorfin, stają się szczęśliwsi.

Bardzo często poszukiwanie pomocy specjalisty zaczyna się wówczas, gdy dochodzi do przełomowej sytuacji w rodzinie – na przykład gdy nie może ona sobie poradzić z ogromnym zadłużeniem. Nierzadko też reagują najbliżsi, nakłaniając zakupoholika do podjęcia leczenia, bo nie chcą więcej znosić jego uzależnienia. Zakupoholizm wymaga leczenia. W szpitalu psychiatrycznym może ono trwać od 4 do 6 tygodni. – Leczenie polega na stosowaniu psychoterapii behawioralno-poznawczej. – wyjaśnia lekarz. – Dotknięta zakupoholizmem osoba musi sobie uświadomić, po co, w jakim celu tak postępuje. Co chce sobie zrekompensować zachowując się tak, a nie inaczej. Takiej osobie podawane są też leki podnoszące poziom serotoniny i zapobiegające pojawianiu się niekontrolowanych impulsów. Przede wszystkim trzeba pamiętać, by – tak jak we wszystkim – także tu zachować umiar i zdrowy rozsądek. Czerpać przyjemność z robienia zakupów, nie zapominając o możliwościach domowego budżetu i umiejętnym gospodarowaniu finansami.

Więcej informacji www.wolmed.pl

Na zdjęciu: Sławomir Wolniak, lekarz specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Psychiatrycznej i Terapii Uzależnień Wolmed w Dubiu w woj. łódzkim, fot. Wolmed

Artykuł sponsorowany

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *