„Uzależnienie jest poszukiwaniem innego stanu świadomości, innego sposobu życia, bo dla osób uzależnionych to, co ich otacza jest nie do zniesienia. Czasem uzależnieni znajdują w nałogu stymulator, czasem uspokajacz, a innym razem alibi do „przeskakiwania” z jednego uzależnienia w drugie.” – mówi Leszek Sagadyn, psycholog kliniczny, którego zapytaliśmy m.in. o to, dlaczego tak wielu uzależnionych od hazardu ma jednocześnie problemy z alkoholem.

 

Ewa Bukowiecka: Podobno mózg hazardzisty w trakcie grania jest w sensie chemicznym taki sam, jak osoby będącej na „haju” kokainowym…

Leszek Sagadyn: Zapewne stwierdzenie „taki sam” to przesada, ale moi pacjenci faktycznie często opowiadali, że granie wprowadzało ich w specyficzny rodzaj transu, coś w rodzaju psychozy, być może przypominającej pobudzenie kokainowe. „Haj” jest kojarzony z czymś przyjemnym, a ten stan niekoniecznie wiąże się z euforią. Jest to „haj dysforyczny”, pełen niepokoju. To, co łączy pobudzenie kokainowe z hazardowym to fakt, że są niekontrolowane. W takim stanie najważniejszy jest nałóg. Uzależnieni robią rzeczy, których normalnie nie byliby w stanie robić, np. godzinami siedzą w dużym napięciu, nie zwracają uwagi na sygnały z otoczenia ani nawet z własnego organizmu (np. głód, pragnienie), mają znacznie obniżoną percepcję – nawet na poziomie zmysłowym (nie zauważają bólu, niewygody, zapotrzebowania na sen, itp.). Czasem moi pacjenci opisują stany dysforii i irracjonalnej agresji zwłaszcza w sytuacjach „oderwania” od gry.

E.B.: W swej praktyce terapeutycznej zajmował się Pan pacjentami uzależnionymi jednocześnie od hazardu i alkoholu. Skoro pobudzenie hazardowe działa w podobny sposób, to po co uzupełniać je alkoholem?

L.S.: Moi pacjenci mówią, że kiedy już osiągają ten stan, alkohol nie jest im potrzebny. Czasem jedynie korzystają z darmowych drinków w kasynach. W przypadku osób uzależnionych i od hazardu i od alkoholu występuje raczej zamienność niż „podkręcanie się”. Tu jest „albo-albo”. Są pacjenci, którzy podkręcali się alkoholem, ale dla większości jest to swego rodzaju alibi: „nie piję, więc zagram.” Albo „nie gram, to teraz mogę się napić.”

E.B.: Czy osoby uzależnione jednocześnie od hazardu i alkoholu to przypadki uzależnienia krzyżowego?

L.S.: Uzależnienie krzyżowe to specyficzny termin dotyczący uzależnienia od dwóch lub więcej substancji działających na podobne receptory. W przypadku jednoczesnego uzależnienia od hazardu i alkoholu mamy do czynienia z uzależnieniem niesubstancjonalnym i substancjonalnym, więc nie jest to z definicji uzależnienie krzyżowe. Mimo że są osoby jednocześnie uzależnione od hazardu i alkoholu, to częściej zdarza się tak, że osoba uzależniona najpierw uzależnia się od alkoholu, potem próbuje przerwać picie odkrywając hazard i… uzależnia się od hazardu. Myślą: „nie piję, więc gram”, a kiedy kończą grę, wracają do picia. Te uzależnienia się ze sobą zazębiają i nasilają z biegiem czasu. To jest jak jazda na dwóch koniach jednocześnie.

E.B.: Czy u pacjentów uzależnionych i od hazardu i od alkoholu któreś z uzależnień dominuje? Czy np. głody alkoholowe dokuczają bardziej niż głód gry?

L.S.: Większość pacjentów, którzy porównywali stany głodu hazardowego do alkoholowego twierdzili, że z głodami hazardowymi trudniej sobie radzą, ponieważ są bardziej „podstępne”. Istnieją tzw. wyzwalacze gry, które dokuczają nałogowym hazardzistom. Jeden z moich pacjentów opowiadał, że kiedyś zamieszkał w pokoju z widokiem na migające neony i jemu kojarzyło się to z automatami. Po trzecim czy czwartym wieczorze spędzonym w swoim pokoju poszedł grać. W trakcie terapii uwrażliwiamy pacjentów na takie „wywoływacze”.

E.B.: Co alkohol ułatwia w hazardzie? Czy np. uspokaja po porażce? W uzależnieniach często jest tak, że jakaś czynność czy substancja psychoaktywna „załatwia” coś uzależnionemu, pozwala mu radzić sobie z emocjami.

L.S.: Moim pacjentom zdarzało się, że w okresach abstynencji hazardowej chodzili do kasyna i nie grali. Potrafili tak wytrzymać nawet dwa miesiące. Ich alibi brzmiało: „tylko patrzę, nie gram”. Ale kiedy wypijali darmowego drinka, to ta kontrola spadała. Można zatem powiedzieć, że alkohol ze swojej natury zmniejsza kontrolę, a skoro ją zmniejsza to impulsy hazardowe stają się silniejsze i wtedy uzależnieni zaczynają grać ostrzej, bardziej destrukcyjnie. Później alkohol łagodzi ból, czyli daje chwilową ulgę, bo na tym etapie pojawiają się długi i straty. Wówczas alkohol uśmierza cierpienie. Trzeba też pamiętać, że alkohol jest depresantem, ale najpierw wpływa na korę mózgową, która odpowiada za kontrolę. Kiedy zmniejsza się kontrola człowiek zachowuje się ryzykowniej. Jednak część hazardzistów w ogóle nie pije – jedni nie potrzebują, inni uważają z kolei, że alkohol nie pozwala na prawdziwe przeżywanie tego napięcia, „haju” hazardowego. Mówi się, że uzależnienie jest poszukiwaniem innego stanu świadomości, innego sposobu życia, bo dla osób uzależnionych to, co ich otacza jest nie do zniesienia. Czasem uzależnieni znajdują w nałogu stymulator, czasem uspokajacz, a innym razem alibi do „przeskakiwania” z jednego uzależnienia w drugie.

E.B.: Czy uzależnieni jednocześnie od alkoholu i hazardu różnią się zachowaniem, cechami, potrzebami itd. od uzależnionych tylko od alkoholu albo tylko od hazardu?

L.S.: Trudno powiedzieć – być może mają bardziej wyrafinowane mechanizmy obronne, co jest trudniejsze w terapii. Wychodzeniem z jednego uzależnienia podbudowują swoje „Ja”, sądzą, że wszystko jest już ok i wtedy wpadają w drugie uzależnienie. Podobnie jest z ludźmi, którzy palą marihuanę i piją alkohol. Naprzemiennie mają okresy picia i palenia. Wiele osób uzależnionych od hazardu ma cechy narcystyczne. Oczywiście to nie jest pejoratywne określenie. Te osoby często chcą zaistnieć, mają wysokie wymagania wobec siebie, poczucie specjalnych praw. Taka struktura „Ja” sprzyja uzależnieniu od hazardu – myślą, że są niepowtarzalni, że to im los przyniesie kontrolę nad czymś, co jest niekontrolowane, czyli grami losowymi.

E.B.: Jak wygląda terapia osób uzależnionych jednocześnie od hazardu i alkoholu? Czy zajęcia dla tych osób są prowadzone osobno?

L.S.: Moim zdaniem optymalne byłoby podjęcie obu terapii jednocześnie. Najskuteczniejsze jest leczenie, gdzie pacjenci uczestniczą w części zajęć dotyczących uzależnienia od hazardu oraz części wspólnej dla osób z innymi uzależnieniami. Wówczas można powiedzieć, że dotknęliśmy specyfiki i ogólności problemu uzależnienia.

E.B.: Czym się różnią te terapie?

L.S.: Uzależnieni doświadczają innych szkód, inna jest dynamika tych chorób i częściej też osobowościowe problemy osób uzależnionych od hazardu wymagają innego podejścia – takiego, jak z osobami narcystycznymi. Trzeba uwzględniać ich indywidualność, bo jeśli będą prowadzone tylko z alkoholikami albo w ogólnych ośrodkach terapii uzależnień mogą wypaść z leczenia.

E.B.: Czy w terapii osób uzależnionych od hazardu stosuje się jakieś leki?

L.S.: Czasem tak, głównie objawowo, czyli leki oddziaływujące na często występujące u pacjentów stany depresyjne, czy leki obniżające niepokój. Jeśli u pacjentów rozpoznaje się zaburzenia osobowości czy biegunowe zaburzenia nastroju, stosuje się tzw. „stabilizatory nastroju”. Nie znam jednak leków stosowanych wyłącznie w terapii uzależnienia od hazardu. Nie jestem specjalistą od leków, ale nie wyobrażam sobie takich, które miałyby leczyć przyczynowo ten rodzaj uzależnienia.

E.B.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Bukowiecka
fot. iStock


Leszek Sagadyn
– psycholog kliniczny, superwizor psychoterapii PTP, specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *