Praca terapeutyczna z osobami uzależnionymi nie przebiega według ustalonego z góry szablonu. Każdy pacjent jest inny, stąd i różnego rodzaju problemy napotykane podczas terapii. 

 

Najczęstszą trudnością jest brak motywacji pacjenta do podjęcia leczenia, a co za tym idzie, brak gotowości do porzucenia nałogu i ciągłe zaprzeczanie chorobie. – Pacjent nie chce pozostawić picia alkoholu,  ponieważ służy mu on do poprawiania nastroju, redukowania pewnego rodzaju cierpienia oraz  regulowania uczuć. – mówi mgr Karina Stasiak, kierownik Oddziału Uzależnień w Klinice Wolmed w Dubiu. – W obawie o to, że bez alkoholu sobie nie poradzi, nie jest gotowy na rozstanie z nim.

Z czasem dochodzi jednak do tego, że rodzina chce przymusić osobę uzależnioną do leczenia. Powodem są pojawiające się różnego rodzaju sytuacje problemowe, wynikające z nadużywania alkoholu. I tu często dochodzi do zderzenia z rzeczywistym wyobrażeniem i nastawieniem osoby uzależnionej, wciąż niegotowej na odstawienie alkoholu. – To najczęstsza trudność w pracy z pacjentem. – mówi Karina Stasiak. – Gdy wszyscy dookoła są już gotowi i chcą, by podjął leczenie, a on sam wręcz przeciwnie, bardzo przeżywa perspektywę rozstania z alkoholem czy też z innym nałogiem. A to spowoduje, że w trakcie terapii będzie oporował, będzie się z niej wycofywał. Wybierze ucieczkę jako jedyne wyjście z sytuacji, które nie dopuszcza rozstania z piciem.

Z pomocą pacjentowi przychodzi terapeuta, pomagając zrobić kalkulację zysków i strat. Jego zadaniem jest pokazać, że to, co uzależniony uważa za zysk, czyli regulowanie uczuć, może osiągnąć w zdrowy sposób, bez wspierania się alkoholem. Terapeuta pomaga mu się z nim rozstać, pokazać krok po kroku, że życie może być inne – bez przykrych konsekwencji związanych z chorobą alkoholową. – Terapeuta rozumie pacjenta i wspiera go.– stwierdza K. Stasiak. – Nie mówi, że wszystko jest złe. Jego zadaniem jest przekonanie osoby uzależnionej, że to ona sama najlepiej wie, czego doświadcza w wyniku picia oraz pomoc w stopniowym rozstawaniu się z alkoholem.

Jak zauważają terapeuci, sama motywacja dzięki której pacjent pojawił się na terapii jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze, że zaczyna w niej uczestniczyć, ponieważ jest to moment, w którym zda sobie sprawę z tego, że jest osobą chorą. I dojdzie do tego wniosku w miejscu całkowicie dla niego bezpiecznym. W gabinecie terapeuty. – Musimy pamiętać o tym, że alkoholizm jest chorobą budzącą ogromny wstyd. – komentuje terapeutka. – Ludzie nie chcą być alkoholikami. Bardzo często zaprzeczają chorobie i tkwią w niej dzięki „pseudozyskom”, których doświadczają. Dlatego też jest im bardzo trudno wydostać się z tej matni. Zrobiony przez nich pierwszy krok – wizyta w gabinecie terapeuty – stanowi ogromny sukces dla pacjenta, nawet jeżeli został do niego przymuszony przez rodzinę. Jest to szansa na to, aby pokazać, że to, co się z nim dzieje, to choroba, w której może on uzyskać pomoc. Niestety, wielu pacjentom wydaje się, że wcale nie są chorzy. A piją dlatego, że chcą… Natomiast ci, którzy już zdają sobie z tego sprawę, podkreślają, że nie wiedzą, jak poradzić sobie z chorobą.

Pacjenci uzależnieni od alkoholu, którzy zgłaszają się na leczenie bardzo często cierpią także z powodu innych chorób będących najczęściej wynikiem jego nadużywania. Istnieją jednak również uzależnienia mieszane. – Praca z takim pacjentem będzie ukierunkowana w podobny sposób, jak z osobą cierpiącą z powodu jednego uzależnienia, z tym, że jest to o wiele trudniejsze dla samego pacjenta. – tłumaczy Karina Stasiak. –  Taka osoba musi zrezygnować naraz np. i z picia, i z zażywania narkotyków, i z nadmiernego oddawania się pracy. Nie może „zostawić” chociażby jednego uzależnienia, bo w którymś momencie wróci do wszystkich. To jest dla niego niezmiernie trudne, bo musi nauczyć się funkcjonowania w zupełnie inny sposób, stawiając sobie nowe schematy postępowania.
Jak zauważa Karina Stasiak, cały proces terapeutyczny z takim pacjentem może trwać dłużej. Przy zaburzeniach osobowości czy nawet podwójnej diagnozie konieczne jest rozbrojenie tych mechanizmów – gdy pacjent to zrozumie, szybko przekłada schematy na kolejne uzależnienie.

Jednym z kolejnych problemów w terapii są osobiste trudności pacjenta. Terapia jest dość specyficzną formą pomagania drugiemu człowiekowi, opartą na zaufaniu i otwarciu się w zasadzie przed obcą osobą. – Każdy z nas ma różne predyspozycje osobowościowe. – kontynuuje terapeutka. – Wystarczy, że pacjent jest bardziej zamknięty, wycofany i już proces terapeutyczny będzie trudniejszy. Tutaj terapeuta musi wykazać więcej cierpliwości i życzliwości, powinien dostosować tempo pracy do pacjenta. Z pacjentem o mniejszym progu zawstydzenia, osobą z natury otwartą, mającą więcej odwagi pracuje się zdecydowanie lepiej. Taka osoba z dystansem podchodzi do siebie i swojego uzależnienia. Doskonale wie, że to jest choroba, przez którą nie stał się gorszym człowiekiem.

Jest też grupa pacjentów, terapia których należy do trudniejszych. To osoby z bardzo ciężkimi, wręcz traumatycznymi osobistymi doświadczeniami. Kiedy za uzależnieniem kryje się przemoc fizyczna, seksualna czy psychiczna może się okazać, że np. alkoholizm jest konsekwencją tych traumatycznych przeżyć. – Wówczas terapia jest trudniejsza, bo bardzo często przekierowuje na te ciężkie doświadczenia. – wyjaśnia K. Stasiak. – Czasami są one tak trudne, a pacjenci w nich tak bardzo zanurzeni, że wymaga to innego podejścia terapeuty. Po pierwsze potrzebuje więcej czasu na samą terapię, po drugie zastosowania odpowiednich technik, by próba wydobycia z traumy zakończyła się sukcesem.

Taki pacjent wymaga opartego na doświadczeniu i trochę intuicyjnego podejścia terapeuty. Dla jednych pacjentów właściwe będzie zostawienie uzależnienia na chwilę niejako z boku, by można było zaopiekować się samym pacjentem – pomóc mu przejść przez to, co przeżył, czego doświadczył, by w ogóle móc później dotknąć problemu uzależnienia. Ale bywa też tak, że trauma jest na tyle duża, że w ogóle nie należy jej dotykać. W przeciwnym razie pacjent bardziej zanurzy się w tych uczuciach i to mu przeszkodzi w układaniu siebie.

Terapia z pacjentem przebywającym w ośrodku najczęściej trwa 4 tygodnie, w systemie  ambulatoryjnym – od 6 miesięcy do roku. Po zakończeniu leczenia wskazany jest kontakt z terapeutą, który ukierunkuje działania pacjenta na radzenie sobie chociażby z głodem alkoholowym. Przez pierwsze pół roku po opuszczeniu kliniki kontakt z terapeutą powinien być regularny, co najmniej raz w tygodniu.

mgr Karina Stasiak – Kierownik Oddziału Leczenia Uzależnień w Klinice Wolmed. Certyfikowany specjalista terapii uzależnień, praktyk – mistrz NLP. Od wielu lat pracuje z osobami uzależnionymi. Posiada certyfikat z zakresu EEG Biofeedback

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *