„Odbiorcy programu Candis sami mówią, że jest to dla nich nowe i bardzo ciekawe podejście, ponieważ o marihuanie i jej paleniu mogą wreszcie swobodnie porozmawiać. Są zaciekawieni, ponieważ tworzymy atmosferę, w której czują, że zajmują się czymś, o czym naprawdę bardzo dużo wiedzą i sami mogą dochodzić do zrozumienia swoich zachowań, trudności i motywacji. Bo to oni najlepiej wiedzą, jak palą, a nie terapeuta. Tu nie zadaje się tradycyjnych pytań. Na bazie dialogu motywującego, czyli bycia przy pacjencie, pozwalamy samodzielnie podjąć decyzję, czy chce się całkowicie odstawić marihuanę, czy jedynie zmienić wzór jej używania. Praca terapeutyczna w ramach Candis polega na tym, aby pacjent sam dostrzegł swój problem i chciał zmiany. Ale oprócz wzbudzenia tej chęci musimy przede wszystkim zwiększać wiedzę i świadomość pacjentów oraz ich poczucie, że sami mogą o sobie decydować i nikt nie ma prawa robić tego za nich.” O nieodpłatnej terapii w ramach programu Candis rozmawiamy z Magdaleną Bartnik, prezes Fundacji Redukcji Szkód.

 

Dorota Bąk: Z badań wynika, że przetwory konopi są w Polsce bardzo popularne. Zajmujemy 2. miejsce w Europie pod względem spożywania marihuany. Sięgają po nią zwłaszcza młode osoby w wieku 15 – 34. Jak Pani myśli, z czego wynika tak duży popyt na tę substancję?

Magdalena Bartnik: W dużej mierze jest to efekt prawa narkotykowego, a sytuacja prawna w Polsce bardzo wpływa na scenę narkotykową. Trudno powiedzieć, dlaczego tylu ludzi sięga po marihuanę. Nie znam też dokładnych wyników badań przedstawiających spożycie tej substancji w Polsce, ale należy podkreślić, że mówiąc o liczbach, mówimy o jej użytkownikach, bo nie każdy, kto dziś używa, uzależni się w przyszłości. Podobnie – nie każdy, kto pije alkohol, staje się alkoholikiem. W debacie publicznej warto o tym wspominać, ponieważ ludzie postrzegają używanie narkotyków jako coś, co jest automatycznie powiązane z uzależnieniem, a tym samym z kłopotami. Z tej dużej liczby, którą Pani przytoczyła, po jakimś czasie większość może w ogóle przestać palić, a to jest dość typowe.

D.B.: Z marihuany się wyrasta?

M.B.: Owszem. Pokutuje mit, że marihuana jest „narkotykiem torującym”, substancją, z której przechodzi się do mocniejszych narkotyków, a to nieprawda. Marihuana różni się od innych narkotyków, ma inne oddziaływanie i odmiennie się po niej funkcjonuje. Dlatego nie można jej zestawiać w jednym rzędzie z innymi substancjami. Oczywiście nie należy przy tym zapominać, że od marihuany, podobnie jak od innych narkotyków, na pewno można się uzależnić. Jednak z wielu powodów dla uzależnionych od przetworów konopi brakuje oferty terapeutycznej.

D.B.: Z praktycznego punktu widzenia trudno sobie wyobrazić, aby osoba uzależniona od marihuany uczestniczyła w terapii dla osób uzależnionych np. od heroiny…

M.B.: …albo od alkoholu czy stymulantów. Ten brak oferty dla problemowych użytkowników marihuany pokazuje, jak bardzo niespójny jest nasz system lecznictwa i jak bardzo nie odpowiada on istniejącym potrzebom. W moim odczuciu niezbędne jest stworzenie oddzielnego programu dla użytkowników konopi, ponieważ oni nie wpisują się w tradycyjne ramy – nie żyją poza społeczeństwem czy też nie wypadają z ról społecznych. Dla większości użytkowników konopi poradnia ambulatoryjna, do której trafiają użytkownicy wszystkich narkotyków, czy tradycyjna terapia mogą nie być skuteczne. W ich przypadku potrzebna jest praca w zupełnie innych obszarach i w inny sposób. Dlatego cieszę się, że powstało tak świetne rozwiązanie, jak program Candis, gdzie celem terapii jest zarówno abstynencja, jak i zmiana wzorów używania marihuany.


D.B.: Nie wymaga się całkowitego odstawienia tej substancji?

M.B.: Nie. Trzeba pamiętać, że palaczom konopi niezwykle trudno jest osiągnąć abstynencję, ponieważ po sesji terapeutycznej wracają na osiedle, do swojego otoczenia, gdzie marihuana jest powszechna. Pełne odcięcie się od środowiska jest bardzo trudne. Stąd w Candisie podejście i struktura terapii są wyjątkowe. Tu nie zadaje się typowych pytań, ale na bazie dialogu motywującego, czyli bycia przy pacjencie, pozwalamy mu samodzielnie podjąć decyzję, czy chce całkowicie odstawić marihuanę czy jedynie zmienić wzór jej używania. To on ma zdecydować, czego tak naprawdę chce, czego potrzebuje i na co jest gotowy w danym momencie. W tym modelu jest sporo elementów, których brakuje w tradycyjnej terapii. Pacjent otrzymuje merytoryczną wiedzę na temat samej substancji i jej działania: w jaki sposób marihuana wpływa na mózg i ogólne funkcjonowanie, jakie są skutki odstawienia, jak sobie radzić z objawami abstynencyjnymi, itp. Praca terapeutyczna w ramach Candis polega na tym, aby samemu dostrzec swój problem, zdiagnozować go i zastanowić się nad możliwą zmiany. Ale oprócz wzbudzenia tej chęci musimy przede wszystkim zwiększać wiedzę i świadomość pacjentów oraz ich poczucie, że sami mogą o sobie decydować i nikt nie ma prawa robić tego za nich. Wspólnie, weryfikując błędne przekonania pacjenta, przyglądamy się, w jakim momencie jest, co mu najbardziej nie służy, bez przymuszania do natychmiastowej deklaracji. W ramach terapii możemy też dyskutować o pozytywnych aspektach palenia, które są całkowicie pomijane. Bo przecież z palenia wynikają rozliczne korzyści – gdyby ich nie było ludzie nie sięgaliby po marihuanę. Przyglądamy się zatem korzyściom i stratom związanym z paleniem i uczymy się je bilansować. Patrzymy na to, czym palenie jest w życiu danej osoby, czy można je zastąpić i jakie są tego alternatywy. Jeśli celem będzie abstynencja – całkowite zaprzestanie palenia – to umawiamy się z pacjentem, że danego dnia zapali swojego ostatniego jointa. Często przypomina to rytuał pożegnania. Oczywiście wcześniej, przez 10 tygodni, wraz z pacjentem intensywnie omawiamy skutki odstawienia, dlatego jest on świadomy, że nie będzie łatwo, ale wie też, dlaczego i jak sobie z nimi radzić. Struktura tego programu jest bardzo sensowna – każda sesja dotyczy innego tematu, a wszystkie składają się w spójną całość. To jest bardzo niezwykła wiedza, której użytkownicy marihuany potrzebują. Zwłaszcza ci, którzy są umordowani paleniem, a takich osób jest naprawdę bardzo wiele. W pewnym momencie to już nie jest przyjemność. Uzależnienie psychiczne w przypadku zażywania marihuany jest dużo silniejsze, ale przy odstawieniu tej substancji pojawia się również wiele fizycznych objawów abstynencyjnych, m.in.: pocenie się, bezsenności, podwyższony puls.

D.B.: Candis wystartował w ubiegłym roku. Ile osób do tej pory zgłosiło się do Pani na leczenie?

M.B.: Bywało, że w ciągu tygodnia odbierałam 5 – 6 telefonów od osób zainteresowanych terapią. Użytkownicy, dla których nigdzie nie ma skrojonej podług nich oferty, szukają pomocy, najlepszego rozwiązania. Często też się zdarza, że dzwoniący dowiaduje się, że kolejny program startuje np. dopiero za miesiąc. Więc gdyby można było wszystkich chętnych od razu „zgarnąć” i w miarę szybko zaprosić na pierwsze spotkanie, to zapewne wszystko wyglądałoby nieco inaczej. Niestety nie jest to możliwe ze względu na niewielką ilość osób uprawnionych do prowadzenia Candis. Z tego co mi wiadomo, w Warszawie wszyscy przeszkoleni pod tym kątem terapeuci realizują program. Wiem też, że w jednej z warszawskich poradni faktycznie są kolejki. Ale jeśli ktoś jest zdeterminowany, to poczeka. Wiele osób uzależnionych od marihuany słabo radzi sobie samemu w podejmowaniu prób zmiany, potrzebują wsparcia, bycia obok. Z drugiej strony rozumiem, że nie chcą iść do pierwszego lepszego terapeuty, który będzie im mówił, co i jak powinny robić, i któremu nie będą nawet chciały powiedzieć, że palą, bo wiadomo z góry, jaka będzie reakcja.

D.B.: Trudno jest zostać realizatorem Candis?

M.B.: W Warszawie jest kilku realizatorów programu. W całej Polsce jest około pięćdziesięciu uprawnionych do tego terapeutów. Aby zostać realizatorem trzeba mieć ukończone Studium Terapii Uzależnień, szkolenie z dialogu motywującego oraz szkolenie Candis. Jednak z tego co wiem, osoby posiadające certyfikaty nie prowadzą programu.


D.B.: Dlaczego?

M.B.: Przyczyn może być wiele. Z pewnego źródła wiem, że ci, którzy mogliby realizować program, tego nie robią. Nie chodzi tu wcale o brak środków, ale raczej o różnice w podejściu do terapii. Candis to niezwykle wymagająca, czasochłonna i trudna praca terapeutyczna również dla prowadzącego.  Przed każdym spotkaniem należy się przygotować, na bieżąco poszerzać swoją widzę. Struktura programu wymaga wielkiej uwagi, pilnowania by nie zbaczać z jej ścieżki. Każde spotkanie jest tematyczne, dokładnie ustrukturalizowane, ma swój rytm. Wymaga także intensywnej pracy intelektualnej. To nie przypomina sesji, gdy ktoś się pyta pacjenta czy palił i jak się czuje. Myślę, że dla wielu terapeutów uzależnień tej pracy jest za dużo i jest ona zbyt trudna. Druga sprawa, to podejście do terapii w duchu redukcji szkód – już sama zmiana wzoru używania może być wielkim osiągnięciem, początkiem odzyskiwania poczucia sprawczości i kontroli. A dla dużej grupy ludzi ze środowiska leczenie jest rozumiane tylko i wyłącznie jako ostateczne zerwanie z nałogiem. Nie przyjmują oni do wiadomości, że można na przykład zmienić wzór używania marihuany, że najważniejsze jest bycie i praca z pacjentem w momencie, w którym aktualnie jest i na co jest gotowy.

D.B.: Na czym polega to odmienne podejście?

M.B.: Na pewno inaczej podchodzimy do pacjenta. W Candisie to oni są specjalistami w zakresie swojego używania marihuany i sami najlepiej wiedzą, jak palą, co im to daje, a co tracą. Odbiorcy programu mówią, że jest to dla nich nowe i bardzo ciekawe podejście, ponieważ o marihuanie mogą wreszcie swobodnie porozmawiać. Jednocześnie są zaciekawieni, ponieważ tworzymy atmosferę, w której czują, że zajmują się czymś, o czym naprawdę bardzo dużo wiedzą. Realizator Candisu posiada wiedzę o działaniu konopi i uzależnieniu, może pokazywać filmy, mówić jak te substancje działają, ale to pacjent wie najlepiej, co się z nim dzieje i co mógłby zmienić. Oddanie głosu pacjentowi i powiedzenie mu, że to on wie najlepiej, jest bezcenne w jego odbiorze. Dajemy mu też przestrzeń do swobodnych rozmów o samej substancji, jej oddziaływaniu, itp. Tu nie mówimy o „odurzaniu się” i byciu „czystym”. Ważne jest dla nas natomiast to, w jakich okolicznościach dana osoba pali, w jaki sposób podejmuje o tym decyzję i z czego to wynika. Poza dialogiem motywującym to podejście jest również oparte na założeniach behawioralno-poznawczych. Dlatego biorąc to wszystko pod uwagę jestem przekonana, że ta metoda może się sprawdzać i jest skuteczna. Cieszę się, że od nowego roku program Candis ruszył jako jeden z projektów Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Uważam, że to genialne posunięcie.

D.B.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Bąk
fot. iStock

Magdalena Bartnik – absolwentka judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i kulturoznawstwa w University College London. Specjalistka terapii uzależnień. Od siedmiu lat pracuje w redukcji szkód. Przez kilka lat prowadziła terapię indywidualną w Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Warszawie. Prowadzi grupy wsparcia i rozwoju osobistego oraz szkolenia dla użytkowników z zakresu profilaktyki zakażeń HIV, HCV. Współzałożycielka i prezes Fundacji Redukcji Szkód.

Lista placówek realizujących program Candis dostępna tu:
http://candisprogram.pl/kontakt/placowki-w-polsce#mazowieckie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *