Uzależnienia behawioralne, wśród nich siecioholizm, zakupoholizm czy seksoholizm, stają się problemem coraz powszechniejszym, także w Polsce. Są one poniekąd efektem ubocznym postępu cywilizacyjnego i rozwoju społecznego. Na Zachodzie zaburzenia te zostały już lepiej poznane i są skutecznie leczone. W Polsce pojawiły się dopiero po transformacji ustrojowej 89’, stąd nadal niewiele o nich wiemy, a ich terapia przysparza polskim specjalistom wielu trudności. Dlaczego się uzależniamy? Na to i inne pytania odpowiada dr med. Bohdan T. Woronowicz, psychiatra oraz certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień.

 

Dorota Bąk: O uzależnieniach, również tych behawioralnych (czyli od czynności lub zachowań), mówi się coraz więcej. Rośnie też liczba osób, które identyfikują się z problemem, dlatego temat ten powoli przestaje być tabu. Jednocześnie uzależniamy się od kolejnych zachowań…

Bohdan T. Woronowicz: To prawda, ale trzeba być bardzo ostrożnym w nazywaniu pewnych zachowań uzależnieniami. Obecnie – co niejednokrotnie zaznaczam – wystarczy, że ktoś często powtarza pewne czynności, a taką osobę określa się mianem uzależnionego. Niegdyś w takich sytuacjach częściej używaliśmy słów „pasja”, „hobby”, „konik” czy nawet „szajba”. W związku z powyższym, określenie „uzależnienie” w pewnym sensie się zdewaluowało. Bo aby mówić o prawdziwym uzależnieniu muszą być spełnione określone kryteria. Najprościej rzecz ujmując, uzależnienie diagnozujemy wówczas, gdy zachowanie albo przyjmowanie pewnej substancji powoduje szkody, zarówno u tej osoby, jak i u jej otoczenia lub też u jednego i drugiego. Muszą zatem wyniknąć negatywne konsekwencje. Dla przykładu, jeśli kobieta lubi się opalać i często korzysta z solarium, ale jednocześnie wywiązuje się ze swoich obowiązków w pracy czy domu, to jej zachowanie nie powoduje szkody i nie możemy tu mówić o uzależnieniu od opalania, czyli tanoreksji. Jeśli zaś chodzi o korzystanie z komputera czy robienie zakupów to te czynności rzeczywiście często można postrzegać jako uzależnienie, ponieważ one spełniają kryteria owej szkodliwości.

D.B.: Jaka jest skala nowych uzależnień w Polsce? Możemy już mówić o powszechnym problemie?

B.T.W.: Myślę, że tak. W Polsce wiele osób cierpi z powodu uzależnienia od hazardu i seksu, ale sądzę, że plagę XXI wieku i największy problem stanowi obecnie uzależnienie od Internetu czy od komputera, szczególnie wśród młodych ludzi.
Brak jest jednoznacznych danych na temat rozpowszechniania problemów związanych z hazardem w Polsce, należy jednak szacować, że – podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej – osoby grające problemowo stanowią ok. 3-4 proc. populacji, w tym osoby uzależnione od hazardu ok. 1,5-2 proc. Z kolei Amerykańskie Towarzystwo Problemów Seksualnych (American Association on Sexual Problems) oszacowało, że uzależnionych od seksu jest ok. 10-15 proc. Amerykanów. Myślę, że nie różnimy się zbytnio pod tym względem. Opublikowane w 2012 roku przez CBOS badania wykazały z kolei, że ok. 60 proc. mieszkańców Polski korzysta z Internetu, 0,3 proc. jest uzależnionych, a 2,5 proc. zagrożonych uzależnieniem (w tym co 10-ty nastolatek). Inne badania wykazały, że ponad 13 proc. polskich nastolatków dysfunkcyjnie używa Internetu. Z badań Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego wynika, że około 6 proc. osób korzystających z Internetu jest od niego uzależnionych, natomiast ok. 30 proc. traktuje go jako sposób na ucieczkę od rzeczywistości. Również z tego powodu w maju br., jako Fundacja Zależni-Nie-Zależni organizujemy, ze środków Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych, konferencję dla profesjonalistów na temat uzależnienia od Internetu, podczas której problem ten będziemy rozpatrywać w dwóch aspektach: po pierwsze, Internet i gry komputerowe, od których uzależnia się młodzież, co często przyczynia się do bardzo poważnych problemów w nauce  i – po drugie – seksoholizm, gdzie komputer czy Internet jest traktowany jako źródło różnych bodźców natury seksualnej i uzależnienia od seksu. Gościem konferencji będzie Hilarie Cash, specjalistka z amerykańskiego stanu Washington, współzałożycielka jednego z pierwszych ośrodków na świecie leczących osoby uzależnione od komputera.

D.B.: Czy w przypadku nowych zaburzeń osoby uzależnione same zgłaszają się po pomoc?

B.T.W.: Ze wszystkimi uzależnieniami jest tak, że osoby nimi dotknięte najczęściej długo nie dostrzegają problemu. Uzależnienia, m.in. właśnie z tego powodu, są często nazywane chorobami zaprzeczeń i zakłamania. Oni nie kłamią, tylko podają swoją prawdę, która bardzo różni się od prawdy obiektywnej. Najczęściej osoby zgłaszają się na terapię pod presją rodziny, pracodawcy lub lekarza, który stwierdził poważne problemy zdrowotne. Osobiście nie znam alkoholików, którzy przyszli do poradni dobrowolnie, w tym sensie, że pewnego dnia sami decydowali o zgłoszeniu się na odwyk bez niczyjego udziału. Tak jak mówiłem, człowiek musi odczuwać dotkliwe konsekwencje swoich zachowań. Tak samo jest w przypadku tzw. nowych uzależnień – problem widzi najpierw otoczenie, bliscy chorego, którzy usiłują nakłonić go do podjęcia leczenia.


D.B.: A czy w Polsce terapeuci są już gotowi na udzielanie pomocy cierpiącym z powodu mniej znanych uzależnień?

B.T.W.: Uzależnienia takie, jak siecioholizm, zakupoholizm, czy nawet – stary jak świat – patologiczny hazard, o którym dopiero niedawno zaczęliśmy mówić, są w naszym kraju stosunkowo nowe i my (terapeuci – przyp. red.) dopiero uczymy się, w jaki sposób pomagać osobom uzależnionym. Jeszcze do niedawna terapię nowych uzależnień w Polsce można było porównywać do partyzantki. Choć nie znam profesjonalnych programów terapeutycznych dla zakupoholików (kupnoholików), w Polsce funkcjonują już, również w mojej prywatnej poradni, wielomiesięczne programy dla osób uzależnionych od hazardu czy od seksu. Od pewnego czasu wiemy bowiem, jak leczyć patologicznych hazardzistów. W ostatnich latach zorganizowaliśmy w ramach Fundacji Zależni-Nie-Zależni trzy konferencje szkoleniowe dla specjalistów posiadających certyfikaty terapii lub psychoterapii uzależnień, które miały na celu podniesienie ich kompetencji i umiejętności. Wykładowcami byli specjaliści ze Stanów Zjednoczonych i z Francji. Efektem naszych prac jest dziś około 300 specjalistów terapii i psychoterapii uzależnień z terenu całej Polski, którzy są przeszkoleni w zakresie leczenia patologicznego hazardu.

Niestety w naszym kraju nadal mamy problem z programami dla osób uzależnionych od komputera i Internetu. Istnieją co prawda różne, nie do końca profesjonalne, próby niesienia pomocy, ale liczę na to, że dzięki naszej majowej konferencji, polscy specjaliści nauczą się również metod pracy z siecioholikami. Będąc w Chinach osobiście usiłowałem dostać się do pewnego ośrodka leczenia uzależnień, aby na własne oczy przyjrzeć się takiej terapii, niestety bezskutecznie. Okazało się bowiem, że jej uczestnicy są skoszarowani na terenie jednostki wojskowej. Podejrzewam, że w Chinach terapia uzależnień wygląda zupełnie inaczej niż programy terapeutyczne, do których my przywykliśmy. Tam usiłują leczyć dyscypliną.

D.B.: Czy leczenie uzależnienia od seksu i hazardu bazuje na metodach terapeutycznych stosowanych w przypadku alkoholizmu czy narkomanii?

B.T.W.: Mechanizmy są zbliżone i zasady leczenia również. Terapeuta zaczyna od diagnozy, a następnie próbuje pomóc osobie uzależnionej w zidentyfikowaniu się z problemem. Bo na początku ona najczęściej mówi „nie”. Zresztą uzależnienia mają to do siebie, że się wzajemnie przenikają i podmieniają. Wiele osób, które przestały brać narkotyki, zaczęły pić; inne zrezygnowały z alkoholu i zaczęły grać… Leczenie to temat na dłuższą rozmowę.

D.B.: Uważa Pan, że istnieje osobowość podatna na uzależnienia?

B.T.W.: Tak. Uzależniają się zwłaszcza ludzie, którzy należą do jednej z dwóch grup. W pierwszej znajdują się osoby, które funkcjonują w ciągłym „dołku”, są stale niezadowolone i nie żyją w zgodzie ani ze sobą ani z otoczeniem. Osoby te albo znajdują jakąś substancję albo zachowanie, które powoduje ulgę w cierpieniach. Ich nazywam poszukiwaczami ulgi. Aby poczuć się lepiej osoby te piją alkohol, biorą narkotyki, uprawiają seks czy hazard, itd. W drugiej grupie znajdują się natomiast osoby, dla których bodźce docierające z zewnątrz nie są wystarczające. Osoby te szukają wrażeń i określam je jako łowców nagród. W ludzkim mózgu znajduje się bowiem ośrodek nagrody czy przyjemności, który można w różny sposób stymulować. Osoby z pierwszej grupy stymulują go po to, żeby wyjść z tego przysłowiowego dołka na powierzchnię i poczuć ulgę; ci drudzy dobrze się zaś czują, gdy wokół nich wiele się dzieje i szukają bodźców, tej popularnej adrenaliny, które podrażnią ich ośrodek nagrody. Taki sam mechanizm jest zauważalny w odniesieniu do uzależnień behawioralnych, gdzie np. zakupoholikowi daje ulgę i sprawia radość robienie zakupów, natomiast posiadanie kupionych rzeczy nie jest już dla niego tak ważne. Wiadomo też, że osoby posiadające różne deficyty w relacjach społecznych będą bardziej narażone na uzależnianie się.

D.B.: Dopiero później pojawia się poczucie winy…

B.T.W.: Tak, jak w każdym uzależnieniu. Mówimy wówczas o uszkodzonej kontroli nad zachowaniami. Człowiek kieruje się jakimś impulsem, a później żałuje swoich czynów. Alkoholik żałuje, że pił; hazardzista, że przegrał; zakupoholik, że wydał pieniądze, a siecioholik, że siedział przed komputerem i „zawalił” ważne dla niego sprawy.

D.B.: A czy na świecie wyłaniają się już kolejne uzależnienia?

B.T.W.: W ostatnich latach zapanowała moda na „uzależnienia” i wiele zachowań jest postrzeganych i ocenianych przez ten pryzmat. Zachowania, które najczęściej nasuwają podejrzenie „uzależnienia”, są związane z korzystaniem ze środków masowego przekazu oraz telefonów komórkowych, jedzeniem słodyczy, zwłaszcza czekolady czy też – ze wspomnianym już – opalaniem. Innym przykładem patologicznej dbałości o swój wygląd jest tzw. bigoreksja. Często spotyka się bowiem osoby, zwłaszcza mężczyzn, które obsesyjnie dbają o swoje mięśnie. Sądzę jednak, że ludzie wymyślą kolejne uzależnienia, o których nawet nam się nie śniło. Jednak pamiętajmy, aby do kwestii uzależnień podchodzić bardzo ostrożnie i nie nadużywać tego terminu.

Rozmawiała Dorota Bąk
fot. iStock

Bohdan Tadeusz Woronowicz – absolwent Wydziału Ogólnolekarskiego Akademii Medycznej w Warszawie i Studium Podyplomowego Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji przy Uniwersytecie Warszawskim; specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Twórca i wieloletni kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii oraz Centrum Konsultacyjnego AKMED w Warszawie. Jeden z dwóch fundatorów Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce oraz pierwszy Powiernik klasy A (niealkoholik) w polskiej Wspólnocie Anonimowych Alkoholików. Bohdan T. Woronowicz jest też prezesem Zarządu Fundacji Zależni-Nie-Zależni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *