Zaburzenia odżywiania dotykają coraz młodsze osoby, a często nawet małe dzieci. Czy dziecko-niejadek może mieć anoreksję? Jakie są przyczyny niejedzenia u dzieci? Kiedy warto szukać pomocy u psychologa? Rozmawiamy z Anną Szostak (Mazur), psycholog i założycielką Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania w Poznaniu.
Zuza Lewandowska: Na terapię zaburzeń odżywiania coraz częściej zgłaszają się rodzice z dziećmi poniżej 11 roku życia. Dlaczego tak się dzieje? Czy rzeczywiście również dzieci mogą cierpieć na anoreksję czy bulimię?
Anna Szostak (Mazur): Bardzo często przychodzą do nas rodzice z dzieckiem, które nie chce jeść. Czasami to jedynie oni mają wrażenie, że dziecko za mało je, choć wcale tak nie jest. Często jednak okazuje się, że faktycznie dziecko w jakiś sposób to jedzenie odrzuca. Tylko jeden raz zdarzył mi się chłopiec poniżej 12 roku życia, u którego rzeczywiście występowała anoreksja ze wszystkimi charakterystycznymi objawami. Pozostałe przypadki to są młodsze dzieci, w wieku 2-5 lat, które systematycznie odmawiają jedzenia czegokolwiek lub wybranych produktów, generalnie jedzą bardzo mało i rodzice po prostu martwią się o ich zdrowie. Takie dzieci zazwyczaj balansują na granicy zdrowej wagi i niedowagi a niejedzenie pozwala im regulować zasady i warunki panujące w domu. Zwykle rodzice mają problem, aby to dostrzec, jednak nierzadko zdarza się, że swoim niejedzeniem dziecko chce im coś pokazać, jest to jego sposób na radzenie sobie z innymi problemami. Tak więc rodzice przyprowadzają dziecko z objawem anoreksji, jakim jest niejedzenie, ale bez tych wszystkich podtekstów, że robi to, aby schudnąć, bo nie akceptuje swojego ciała, czy uważa się za osobę otyłą. Jest w tym więc motyw odmawiania jedzenia czy jedzenie doprowadzające do niedowagi, ale nie ma tego kontekstu, że jeżeli będzie jeść to przytyje, a jak przytyje, to będzie nieszczęście. Tego elementu brakuje.
Z.L.: Czy anoreksja jest częstą chorobą wśród dzieci? A co z bulimią – czy ona również występuje u najmłodszych?
A.S.: Wśród dzieci anoreksja zdarza się rzadko, chociaż częściej niż kiedyś odnotowuje się takie przypadki. Być może jest to wpływ tak zwanych „naszych czasów”, a być może po prostu lepszy przepływ danych i większa świadomość problemu pozwalająca rodzicom i opiekunom na szybsze dostrzeżenie problemu. Bulimia występuje u dzieci znacznie rzadziej. Częściej dziecko wymiotuje z nerwów, nie prowokując tych wymiotów. Rzadziej też z premedytacją objada się i ćwiczy, aby po tym nie przytyć.
Z.L.: Czy zaburzenia odżywiania dotyczą w równej mierze dziewczynek i chłopców?
A.S.: Częściej zdarza się u dziewczynek, niż u chłopców, proszę jednak zwrócić uwagę na społeczne wyczulenie niedowagi u dziewcząt i szybkość reagowania na nią oraz opinię publiczną na temat chudych chłopców. Nierzadko dziewczynka nazywana jest wprost anorektyczką, podczas gdy chłopiec bez problemu wybroni się „świetną przemianą materii”. Myślę, że być może część chorych chłopców jest po prostu niezdiagnozowana. Ta sama chudość u ich rówieśniczek wzbudza większą grozę i chęć niesienia pomocy.
Z.L.: Z czego wynikają problemy dzieci z jedzeniem? Jakie najczęściej jest ich źródło?
A.S.: Jeżeli mówimy o dzieciach poniżej 12 roku życia, to dla części z nich jest to po prostu sposób na rozwiązywanie problemów z rówieśnikami, rodziną bądź własnymi słabościami. Niestety bardzo często dziecko nie umie wyjaśnić podłoża swojego zachowania. U dzieci brakuje zwykle takiego tła społecznego jak przy zaburzeniach odżywiania u nastolatek – lęku przed przytyciem czy dążenia do ideału piękna za wszelką cenę. Chociaż zdarzają się też małe dziewczynki, u których występowały takie stwierdzenia, jak: „nie mogę jeść, bo przytyję albo stanie się coś strasznego”. Moja najmłodsza klientka miała 6 miesięcy i praktycznie całkowicie odrzucała jedzenie, choć nie było ku temu żadnych biologicznych podstaw. Mieliśmy też chłopców w wieku ok. 2 i 4 latka, którzy też odrzucali jedzenie, nie deklarując, że boją się, że będą grubi – raczej boją się jeść, wypluwają, płaczą, po prostu nie da się ich zmusić do jedzenia. Dwa razy mieliśmy też w centrum chłopców, którzy chociaż nie mieli psychicznych zaburzeń odżywiania, to jednak mieli problem z akceptacją swojego wyglądu. Ostatecznie okazało się, że były to zaburzenia biologiczne i problemy z przemianą materii.
Z.L.: Czy trudno jest stwierdzić u małego dziecka, z czego wynikają jego problemy z jedzeniem?
A.S.: U dzieci można zdiagnozować zaburzenia odżywiania, jeśli spełnione są wszystkie ich kryteria. Nierzadko jednak są one spełnione połowicznie lub wcale. Można stwierdzić np. nerwicę lękową – kiedy dziecko obawia się zadławienia, boi się konkretnych pokarmów albo tego, że pokarm go skrzywdzi. Wtedy brakuje również takiego aspektu, że przez jedzenie coś się zmieni z jego ciałem. Jeżeli jednak brakuje wątku obawy przed przytyciem, nie ma nerwicy związanej z jedzeniem, typu „boję się połykać, bo się zadławię”, itp., a dziecko wydaje się zdrowe, jest aktywne, żywe i mimo wszystko systematycznie odmawia jedzenia, to szukamy przyczyny gdzie indziej. W takiej sytuacji prawdopodobnie źródłem zaburzeń są problemy w domu. Mogą to być np. problemy związane ze stawianymi granicami, sposobem rozwiązywania problemów czy zmianą w życiu, np. pojawienie się rodzeństwa lub wyjazd bliskiej osoby. W takim przypadku skupiamy się na pracy z rodzicami, aby zobaczyć co się dzieje, gdy dziecko nie je. Bardzo często okazuje się, że wtedy coś bardzo subtelnie zmienia się w domu, a dziecko to widzi i stosuje dalsze niejedzenie dla utrzymania tego efektu. Często zupełnie nieświadomie. Generalnie dzieciom, zwłaszcza najmłodszym, ostrożniej stawia się diagnozy. Poza tym, terapia dzieci wymaga także zaangażowania rodziców, a nie każdy jest na to gotowy.
Z.L.: A jak rodzina radzi sobie z tą przypadłością dziecka? Czy jest różnica w postrzeganiu zaburzeń odżywiania u dziewczynek i chłopców?
A.S.: Jeśli chodzi o rodzinę, to jej reakcja zależy od pewnych uwarunkowań społecznych. Dopóki dziecko, które ma problemy z jedzeniem jest jeszcze małe – czyli powiedzmy ma 10-11 lat – to problem ten jest tak samo traktowany przez rodziców u dziewczynek i chłopców. Jest to po prostu dziecko, które nie chce jeść, jest niejadkiem, choruje. Należy więc dać mu syrop na pobudzenie apetytu, a jeśli to nie pomaga, a lekarz wykluczył podłoże biologiczne, to wysłać go do psychologa… Więc rodzice tak robią – zabierają dziecko do psychologa. Natomiast w starszym wieku sytuacja się zmienia. Jeżeli mówimy o nastoletnich dziewczynach z objawami anoreksji czy bulimii, to zwykle mogą one również liczyć na wsparcie rodziny – często zgłaszają się na leczenie np. w asyście rodziców. Z reguły to właśnie oni pierwsi widzą problem, sami ją przyprowadzają, oferują wsparcie i zwykle zdają sobie sprawę, że zaburzenia łaknienia są chorobą. Natomiast w przypadku chłopców sytuacja nie wygląda już tak różowo – bardzo często dorośli nie dopuszczają do siebie, że chłopiec może mieć zaburzenia odżywiania, bo to przecież „babska choroba”, itd.
Z.L.: Co powinni więc robić rodzice, jeśli ich dziecko nie chce jeść? Gdzie szukać pomocy?
A.S.: Najpierw zrobić badania wykluczające: alergie pokarmowe, choroby zakaźne, wady żołądka i przełyku itp. Generalnie na początek polecam wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. Równolegle można skorzystać z konsultacji z dietetykiem, aby zobaczyć, czy obecne menu dziecka jest wystarczające lub zbyt duże w stosunku do jego potrzeb. Jeżeli wykluczy się podłoże biologiczne oraz otrzyma potwierdzenie od dietetyka o prawidłowej diecie, a mimo to dziecko będzie odmawiało nadal jedzenia, wówczas najlepiej zasięgnąć rady psychologa.
Z.L.: Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Zuza Lewandowska
Współpraca Anna Góra
Anna Szostak (Mazur) – założycielka Centrum Terapii Zaburzeń Odżywiania w Poznaniu. Od ponad roku służy pomocą na łamach Internetu z zakresu psychoedukacji i kontaktu pomocnego dla osób z zaburzeniami odżywiania i z ruchu pro-ana. Odbyła praktyki zawodowe m.in. na oddziale młodzieżowym szpitala psychiatrycznego w Łańcucie oraz w Newmarket House Clinic w Norwich.
Fot. iStock