Zaburzenia obrazu własnego ciała to schorzenie, które często towarzyszy m.in. zaburzeniom odżywiania. Na czym polega i jak się objawia? Rozmawiamy o tym z dr Anną Brytek-Materą, psycholog i psychoterapeutą specjalizującą się w leczeniu zaburzeń odżywiania.
Zuza Lewandowska: Czym są zaburzenia wizerunku własnego ciała? Czy zawsze łączą się one z zaburzeniami odżywiania?
Anna Brytek-Matera: Zaburzenia obrazu ciała są negatywnym lub ambiwalentnym stosunkiem do własnego ciała, jak i również negatywnymi myślami i emocjami względem niego, natomiast zaburzony obraz ciała charakteryzuje się jego nieprawidłowym postrzeganiem. W psychologii mówi się, o zaburzonej percepcji własnego ciała. Najprościej można by to wytłumaczyć w ten sposób, że osoba patrzy na swoje odbicie w lustrze i postrzega je inaczej, aniżeli wygląda ono naprawdę. Zaburzony obraz ciała zwykle wiążą się z przeszacowaniem wyglądu swojego ciała, czyli postrzeganiem go jako większego. Taką dolegliwość możemy zauważyć między innymi u osób chorujących na jadłowstręt psychiczny, nazywany potocznie anoreksją. Może być też tak, że zaburzony obraz własnego ciała wiążą się z jego niedoszacowaniem, czyli osoba postrzega swoje ciało jako szczuplejsze niż jest w rzeczywistości, jednak w przypadku zaburzeń odżywiania owo zniekształcenie występują zdecydowanie rzadziej. Zaburzenia odżywiania nierozerwalnie łączą się z zaburzeniami obrazu ciała, natomiast występują one też w innych schorzeniach, np. dysmorficznych zaburzeniach ciała – takich jak dysmorfofobia. Osoby cierpiące na to zaburzenie spostrzegają nieprawidłowo pewne konkretne elementy swojego ciała, są nimi przesadnie zaabsorbowane, podczas gdy w rzeczywistości spostrzegany defekt jest minimalny lub wręcz nie istnieje. Taka osoba np. patrzy na swój nos i wydaje jej się, „widzi”, że jest on bardzo duży. Kolejnym podtypem dysmorficznych zaburzeń ciała jest dysmorfia mięśniowa – będąca „odwrotnością anoreksji”, w której umięśnieni mężczyźni postrzegają swoje ciało jako niewystarczająco umięśnione. Zaburzenie to jest powszechnie nazwane bigoreksją lub kompleksem Adonisa.
Z.L.: Czym charakteryzuje się to schorzenie?
A.B.M.: Dysmorfia mięśniowa charakteryzuje się nadmiernym zaabsorbowaniem własnym ciałem, pragnieniem posiadania umięśnionej, muskularnej sylwetki i – tak jak w przypadku kobiet, które dążą do szczupłości – mężczyźni podejmują działania, aby to pragnienie zrealizować. Dlatego też często w tym zaburzeniu występuje, można by powiedzieć, „uzależnienie” od siłowni, ćwiczeń fizycznych, ewentualnie również sterydów. Całe życie człowieka podporządkowane jest temu, aby osiągnąć upragnioną, wymarzoną sylwetkę. W literaturze można przeczytać różne opisy przypadków klinicznych. Jeden z nich na przykład prezentował mężczyznę, który nie chciał całować się ze swoją partnerką, ponieważ uważał, że w jej ślinie zawarte były kalorie, albo zamiast uprawiać seks, wolał iść na siłownię. Jak widać takie zaburzenie pociąga za sobą poważne konsekwencje natury interpersonalnej i wpływa na funkcjonowanie człowieka. Osoby cierpiące na bigoreksję bardzo dużo czasu spędzają na siłowni oraz przygotowywaniu odpowiednich posiłków, zażywają również środki, które są niebezpieczne dla zdrowia. Te wszystkie działania mają przybliżyć chorego mężczyznę do jego wymarzonej sylwetki.
Z.L.: Z czego wynikają te rozbieżności pomiędzy percepcją swojego ciała a jego rzeczywistym wyglądem? Jakie są źródła tych zaburzeń?
A.B.M.: Nie jest to jeszcze do końca rozstrzygnięte. Uważa się, że źródła tych zaburzeń mogą być związane z budową mózgu, np. uszkodzeniem ośrodka przechowywania wzrokowej reprezentacji ciała lub nieprawidłową współpracą pomiędzy obydwiema półkulami, przez co zmniejsza się możliwość dokonywania aktualizacji obrazu własnego ciała. Generalnie takie zaburzenia są bardziej skomplikowane i nie do końca dokładnie wiadomo, co może być ich przyczyną. Jedna z teorii wskazuje, że może się to wiązać z tzw. Gestalt – osoba posiada w pamięci wzrokowej konkretny obraz swojego ciała, a gdy obraz ten się zmienia, to ona nie jest w stanie go dostosować. Na przykład jeśli mamy zakodowany w pamięci obraz własnego ciała z lat okresu adolescencji, kiedy mieliśmy np. nadwagę, to później importujemy ten wizualny obraz ciała i nie potrafimy patrzeć na siebie realnie. Kolejnym wyjaśnieniem zniekształceń rozmiaru własnego ciała może być nieprawidłowe postrzeganie rozmiarów własnego ciała związane z budowaniem wizualnej reprezentacji własnego obrazu ciała na podstawie konkretnych przekonań, myśli bądź emocji. Zniekształcenia rozmiarów ciała mogą zatem świadczyć o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu procesów poznawczych.
Z.L.: Czy w takim razie jednak gdyby w mediach nie królował wizerunek szczupłej kobiety jako ideału, to dziewczyny nie dążyłyby do chudej sylwetki? Czy może to wynika z ich wewnętrznych potrzeb czy problemów?
A.B.M.: Kiedy mówimy o patogenezie zaburzeń odżywiania, to zawsze należy brać pod uwagę model wieloczynnikowy. Tak więc jeśli chcemy mówić o zaburzeniach obrazu ciała czy zaburzeniach odżywiania, nie możemy brać pod uwagę wyłącznie czynnika społeczno-kulturowego. Owszem, jest on istotny, ale na ogół współwystępuje z innymi czynnikami: biologicznymi, rodzinnymi lub psychologicznymi (osobowościowymi), jak np. niska samoocena, nieumiejętność wyrażania własnych uczuć i emocji, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem czy dążenie do bycia perfekcyjną. Wymienione czynniki ryzyka przyczyniają się do rozwoju zaburzeń odżywiania. Gdy osoba jest „predysponowana” do zaburzeń odżywiania, wówczas istnieje duże ryzyko, że zachoruje. Jeśli chodzi o kwestię ideału szczupłego ciała i jego internalizacji, to zagrożone są głównie dziewczynki, bo na ogół to one w okresie adolescencji lub wczesnej dorosłości pragną osiągnąć idealnie szczupłą sylwetkę, internalizując ów kulturowy przekaz, czyli przyswajając sobie propagowane standardy jako własne. Większość kobiet oglądając telewizję, dokonuje porównań między własną sylwetką a tymi, które prezentowane są na ekranie. Jedna z teorii – cultivation theory – zakłada, że im częściej oglądamy jakieś przekazy w mediach, tym bardziej wierzymy, że są one prawdziwe. Zgodnie z efektem czystej ekspozycji im częściej w telewizji będą pokazywane szczupłe sylwetki prezenterek i celebrytek, tym bardziej będziemy skłonni polubić ten obraz, i w konsekwencji dążyć do tego, aby tak wyglądać. Posiłkując się teorią porównań społecznych, można przyjąć że osoba porównująca się z osobami szczupłymi będzie bardziej negatywnie ocenia własną sylwetkę. Natomiast jeśli porównuje się z osobami otyłymi, to wówczas ocenia swoją sylwetkę lepiej, aniżeli wygląda ona w rzeczywistości. Także aspekt społeczno-kulturowy jest istotny, ale on nie jest absolutnie najważniejszy. Gdyby był, to spora część społeczeństwa cierpiałaby na zaburzenia odżywiania. Podsumowując: na kompleksowy obraz powstawania zaburzeń odżywiania, a co za tym idzie, zaburzonego obrazu własnego ciała, składa się wiele czynników, a nie wyłącznie czynnik społeczno-kulturowy.
Z.L.: Czy charakterystyka osób z zaburzeniami odżywiania pokrywa się z obrazem osób cierpiących na zaburzenia wizerunku własnego ciała?
A.B.M.: Tak, zaburzony obraz własnego ciała jest konsekwencją zaburzeń odżywiania. Jednak osoby, które nie posiadają diagnozy jadłowstrętu czy bulimii psychicznej, mogą być także niezadowolone z własnego ciała. Mogą podejmować działania, aby modelować kształt własnej sylwetki, np. pójdą kilka razy na siłownię, ale generalnie nie będą obsesyjnie skupione na wyglądzie swojego ciała. Natomiast osoby z zaburzeniami obrazu własnego ciała, nadmiernie się na nim koncentrują, czemu towarzyszą obsesyjne myśli odnośnie tego jak wyglądają. Tym, co różnicuje te osoby, jest nadmierne skupianie się na swoim wyglądzie. Gdy u osób z zaburzeniami odżywiania czy z dysmorficznymi zaburzeniami ciała następuje koncentracja na komunikacie negatywnym, np. „jestem gruba” czy „moje uszy są odstające”, to wówczas bardzo często pojawiają się u nich obsesyjne myśli dotyczące tego aspektu. Osoba zdrowa może pracować, spotykać się ze znajomymi, może zajmować się innymi czynnościami, natomiast osoba chora jest „zafiksowana” na tej jednej konkretnej myśli, co utrudnia jej funkcjonowanie w innych sferach czy domenach życia. Jeżeli taka osoba będzie miała przeświadczenie, że jest gruba czy źle wygląda, to naturalną koleją rzeczy będzie to, że zacznie ograniczać kontakty towarzyskie, przestanie wychodzić z domu, będzie się izolować. Takie działania bez wątpienia wpłyną na jej funkcjonowanie w sferze społecznej.
Z.L.: Jakie uczucia i charakterystyczne zachowania towarzyszą więc najczęściej osobom z zaburzeniami obrazu własnego ciała?
A.B.M.: Obraz ciała składa się z trzech komponentów – poznawczego, emocjonalnego i behawioralnego. W jaki sposób się to przejawia u osoby cierpiącej na zaburzenia obrazu własnego ciała? Na komponent poznawczy składają się wszystkie myśli i przekonania, jakie osoba posiada na temat swojego ciała, jak i również oszacowywanie dotyczące rozmiarów swojego ciała – czyli to jak osoba ocenia własne ciało, czy postrzega je prawidłowo – takie, jakie jest ono w rzeczywistości, czy przeszacowuje bądź niedoszacowuje rozmiary swojego ciała. Kolejny jest komponent emocjonalny, który wiąże się z odczuwaniem pozytywnych lub negatywnych emocji. Najczęściej w psychologii mówi się o zadowoleniu, satysfakcji albo – na przeciwnym biegunie – niezadowoleniu, nawet wstręcie czy obrzydzeniu do swojego ciała. Ostatni jest komponent behawioralny, czyli wszelkie działania, jakie podejmujemy w związku z własnym wizerunkiem. Jeżeli osoba jest zadowolona ze swojego ciała, to raczej nie będzie podejmować żadnych wyzwań, aby je poprawić. Natomiast jeśli nie będzie zadowolona z własnego wyglądu, to może nadmiernie ćwiczyć, stosować różnego rodzaju diuretyki, środki przeczyszczające, itp., po to, aby utrzymać masę ciała na niższym poziomie albo wręcz schudnąć. Jeśli osoba jest niezadowolona ze swojego ciała lub definiuje je w kategoriach pejoratywnych – odczuwa względem niego wstręt, obrzydzenie czy niechęć – to istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejmie jakieś działania, aby to ciało zmienić, i co za tym idzie, zmienić swoje myśli i emocje związane z ciałem. Na ogół u osoby, która jest chora, te myśli są skrajnie negatywne i tak naprawdę myślenie o własnym ciele dominuje całe jej życie. Bo taka osoba może nie zastanawiać się nad tym, czy spotkać się np. z koleżanką, ale nad tym, jak będzie wtedy wyglądać. U osób z zaburzeniami odżywiania czy z dysmorficznymi zaburzeniami ciała bardzo często pojawiają się takie natrętne myśli dotyczące sylwetki i obrazu swojego ciała. W przypadku dysmorfofobii osoby mają tendencję do nieustannego przeglądania się w lustrach, wystawach sklepowych, itp. Robią to po to, aby zobaczyć, czy ten wyimaginowany, bo on jest czysto wyimaginowany, defekt narasta. Więc to naprawdę utrudnia funkcjonowanie.
Z.L.: Czy możemy powiedzieć, że osoby, które mają zaburzony wizerunek są w jakiś sposób uzależnione od dążenia do perfekcji, do osiągnięcia jakiegoś stanu ideału?
A.B.M.: Bardziej bym powiedziała, że one są „uzależnione” – może to paradoksalnie zabrzmi – od swojego ciała. Bo tu nie chodzi tylko o perfekcjonizm. Jeżeli ktoś jest przekonany, że jego uszy są za duże, to nie będzie chciał mieć idealnych uszu, a bardziej będzie zależało mu na tym, aby pozbyć się defektu. I nie chodzi nawet o to, aby poddać się operacji plastycznej, chociaż bardzo dużo osób z dysmorficznymi zaburzeniami ciała decyduje się na tego rodzaju zabieg. Osoba nie robi tego po to, aby mieć „idealne uszy”, ale aby pozbyć się negatywnych uczuć i myśli związanych z tym, jak one wyglądają. Natomiast w przypadku zaburzeń odżywiania dążenie do idealnej, szczupłej sylwetki jest w zasadzie niemożliwe, gdyż ów ideał tak naprawdę nigdy nie zostanie osiągnięty. Dlaczego? Ponieważ osoby z zaburzeniami odżywiania wyznaczają sobie pewną granicę – np. pacjentka uważa, że jeśli będzie ważyć 45 kilogramów, to wówczas będzie wyglądać tak, jak chciałaby. Jednak kiedy osiągnie tę wagę, to myśli, że na pewno kiedy będzie ważyć 43 kg, to będzie wyglądać jeszcze lepiej niż teraz. Ta granica za każdym razem „przesuwa się” w dół. Więc tak naprawdę dążenie do iluzorycznego ideału, „bycia perfekcyjną” jest niemożliwe do osiągnięcia. Dążenie do ideału możemy porównać do biegu. Jest wyścig i mamy do przebiegnięcia powiedzmy 1000 metrów. Osoby zdrowe, które w nim startują, przebiegną te 1000 metrów i to będzie dla nich meta. Natomiast w przypadku pacjentów z zaburzeniami odżywiania to jest tak, jakby ta meta w czasie biegu ciągle się przesuwała. Tak jakby pacjentka przesuwała tę metę jeszcze o pół metra i potem o kolejne… I ona biegnie, nie wiedząc, gdzie jest koniec i czy do tej mety dotrze, czy przebiegnie ten wyścig. Dlatego takie osoby prawie nigdy nie mogą osiągnąć zadowolenia ze swojego wyglądu. Jeżeli zdrowa osoba zdecydowałaby, że chce przez dwa tygodnie stracić półtora kilograma i jej się to uda, to myśli sobie: „to świetnie, udało mi się osiągnąć mój cel”. Natomiast kiedy osoba chora decyduje, że chce stracić półtora kilograma, to najprawdopodobniej myśli sobie, że „półtora kilograma to nie jest tak dużo, to może stracę 2 kg, 3 kg… może 5 kg.”. I traci powiedzmy te 5 kg, ale jej zadowolenie jest bardzo krótkotrwałe, bo zaraz pomyśli, że w zasadzie to mogłaby schudnąć 8 kg. I tak wyznacza sobie kolejną granicę.
Z.L.: Na czym polega terapia osób z zaburzeniami obrazu własnego ciała?
A.B.M.: To zależy, czy to zaburzenie wiąże się z zaburzeniami odżywiania czy z dysmorficznymi zaburzeniami ciała. Osobiście pracuję w nurcie poznawczo-behawioralnym, który zwraca największą uwagę na myśli, przekonania i emocje, a także zachowania. W nurcie tym panuje zasada, że najpierw „gasi się pożar”, czyli zajmuje się takim zaburzeniem, które na dany moment pierwsze wymaga leczenia. Jeżeli pacjent choruje na zaburzenia odżywiania, to np. w przypadku jadłowstrętu psychicznego może być nadmiernie wychudzony, co stwarza zagrożenie życia. Z kolei bulimia psychiczna może się objawiać tym, że osoba będzie stale wymiotowała, przeczyszczała się, co też pociąga za sobą poważne konsekwencje medyczne, biologiczne, psychiczne i społeczne. Mając na uwadze kwestię żywieniową i kwestię obrazu ciała, ta pierwsza jest znacznie ważniejsza i od niej zaczynamy, natomiast później w trakcie terapii poruszamy te elementy, które są dla pacjentów problematyczne. Jeżeli pacjentka mówi, że stale towarzyszą jej intensywne myśli dotyczące tego, że chciałaby być szczuplejsza, to wtedy zajmujemy się tym obszarem. Natomiast to nie jest tak, że pacjentka przychodzi i mówi: „Dzień dobry, mam zaburzony obraz swojego ciała”, bo w przypadku osób z jadłowstrętem psychicznym i bulimią jest to proces nieuświadomiony. To znaczy, że pacjentki nieleczone nie zdają sobie sprawy z tego, że nieprawidłowo postrzegają swoje ciało, natomiast takiej świadomości mogą nabrać w trakcie terapii.
Z.L.: W jaki sposób taka pacjentka może w trakcie terapii zmienić swoje myślenie, aby spojrzeć realnie na swoje ciało? Czy są jakieś specjalne metody terapii?
A.B.M.: Czasami stosuję metodę porównywania się z pacjentką, tzn. jeśli wygląda ona podobnie do mnie – jest podobnego wzrostu, podobnej sylwetki, to np. stajemy razem przed lustrem i porównujemy się, mierzymy nasze obwody bioder, rąk czy ud – obszarów ciała, które wskazuje pacjentka. Później pytam ją, jak ona postrzega moje a jak swoje ciało, czy jest między nami jakaś różnica. Istnieją też metody, które polegają na tym, że pacjentki nagrywa się na wideo w samym stroju kąpielowym albo w jakimś bardzo obcisłym ubraniu, aby pokazać taki najbardziej prawdziwy wizerunek, prawdziwą sylwetkę. I później prosi się pacjentkę o komentarz. Może być też tak, że sylwetkę pacjentki obrysowuje się na dużym kartonie. Później ona ogląda zarys i jest proszona o różne refleksje na ten temat. Tak więc realny obraz swojego ciała pacjenci w terapii zyskują poprzez doświadczenie. Jedynie w ten sposób pacjentka może zrozumieć, że ma zaburzony obraz swojego ciała. Sama informacja, że ma ona zaburzoną percepcję jest niestety zbyt niefortunna, gdyż pacjentka może w to nie uwierzyć. W terapii zwraca się uwagę na to, aby człowiek sam doświadczył czy zrozumiał dany problem, aby w ogóle później mógł nad nim pracować.
Z.L.: Dlaczego tak trudno jest im to zrozumieć?
A.B.M.: W anoreksji charakterystyczne jest negowanie choroby – pacjentki zwykle nie zdają sobie sprawy, że są chore. Pojawia się tu pojęcie egosyntoniczności, co oznacza, że osoba utożsamia się ze swoją chorobą. Uważa, że „tylko” się odchudza, jest zdrowa i ma silną kontrolę, a jeśli inne osoby sądzą, że jest chora, to się mylą. Dla niej jest to nieprawdą. Jeśli jako terapeutka powiem pacjentce, że jest chora na anoreksję, to ten komunikat może być zupełnie nieadekwatny do tego, co ona czuje i jak siebie ocenia. W przypadku bulimii natomiast pacjentki są świadome swojej choroby, więc już na początku terapii nie ma konieczności uświadamiania im, że są chore. Pacjentki z anoreksją często rozpoczynają terapię pod wpływem nacisku osób bliskich – głównie rodziców. Cechuje je zatem bardziej motywacja zewnętrzna. Praca z taką pacjentką wygląda wówczas inaczej aniżeli praca z pacjentką z bulimią. W kontekście zaburzonego obrazu ciała, podczas leczenia anoreksji elementem przełomowym jest ten, kiedy pacjentka uświadomi sobie, że nieprawidłowo postrzega siebie i swoje ciało. To trudny moment, bo pacjentki bardzo często nie potrafią zrozumieć, co to znaczy, że nieprawidłowo się postrzegają, zastanawiają się, czy wszystko jest z nimi w porządku. Nie jest naturalne, aby patrzeć w lustro i widzieć siebie inaczej, aniżeli inni ludzie nas postrzegają. Dlatego też zrozumienie tego, że ten obraz jest zaburzony, jest ważnym elementem w życiu pacjentki, który później może jej pomóc w prawidłowym funkcjonowaniu.
Z.L.: Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Zuza Lewandowska
Współpraca Anna Góra
Fot. iStock
Anna Brytek-Matera – psycholog, psychoterapeuta (w trakcie szkolenia), kulturoznawca. Adiunkt w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (Wydział Zamiejscowy w Katowicach). Specjalizuje się w problematyce zaburzeń odżywiania, otyłości, obrazu ciała i obrazu siebie. Łączy pracę nauczyciela akademickiego z aktywnością kliniczną. Posiada doświadczenie terapeutyczne z osobami z zaburzeniami odżywiania oraz ich rodzinami. Jest członkiem the Academy for Eating Disorders (AED), the European Association for Developmental Psychology (EADP), Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Autorka ponad 70 publikacji naukowych. Aktywnie współpracuje z zagranicznymi placówkami naukowymi i klinicznymi (Francja, Luksemburg, Kanada, Belgia). Laureatka trzyletniego stypendium Rządu Francuskiego, stypendium „START” Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, programu „Mentoring” Fundacji na rzecz Nauki Polskiej oraz kilku stypendiów konferencyjnych.