Mechanizm uzależnienia od miłości jest taki sam, jak w przypadku innych nałogowych zachowań. Osoba kochająca „za bardzo” odczuwa natrętną potrzebę kontaktu z partnerem. Chcąc być coraz bliżej niego, rezygnuje ze swojego życia, zatraca się, aż w końcu on staje się dla niej całym światem. Gdy znika, ona nie ma już nic. Pojawiają się dotkliwy ból, uczucie pustki, lęk i… głód miłości. Aby je zagłuszyć, ponownie „zażywa” kontaktu z partnerem, a w obawie przed samotnością i odrzuceniem godzi się na wiele, nawet agresję czy zdrady. Zlękniona obsesyjnie kontroluje jego życie i próbuje go od siebie uzależnić. W końcu słabnie tak bardzo, że nie potrafi tego związku już zakończyć… O niszczycielskiej sile chorej miłości rozmawiamy z psychologiem i life coachem Kingą Ślużyńską.
Dorota Bąk: Jak wygląda związek, w którym jedna osoba kocha „za bardzo”?
Kinga Ślużyńska: Kochanie „za bardzo” może objawiać się na różne sposoby. Najczęściej jest to związek, w którym jedno z partnerów zatraca się w miłości do drugiego. Zatraca się, czyli stopniowo rezygnuje z różnych części siebie: swoich pasji, przyzwyczajeń, znajomych, a nawet ze swojej tożsamości. Wtedy to potrzeby partnera wysuwają się na pierwszy plan i jedna osoba zaczyna żyć życiem drugiej. Chce ją uszczęśliwić, nawet kosztem siebie, bo boi się, że inaczej zostanie porzucona i partner odejdzie. Aby tego uniknąć, zgodzi się na wiele, nawet na upokorzenia, zdrady czy agresję. Zaczyna kochać „za bardzo”. Woli być nieszczęśliwa niż samotna. Często żyje przy tym iluzją i nadzieją, że partner się kiedyś zmieni i będą jeszcze szczęśliwi. A jednak – nie zmieni się, to uzależniony potrzebuje zmiany w sobie.
D.B.: Czym tak właściwie jest uzależnienie od miłości?
K.Ś.: Uzależnienie od miłości to silna potrzeba posiadania kochającego obiektu. Mechanizm jest taki sam, jak w uzależnieniu od alkoholu czy narkotyków, tylko że w tym przypadku czynnikiem uzależniającym jest partner. Osoba uzależniona od miłości odczuwa silną, wręcz natrętną, potrzebę kontaktu z partnerem, ponieważ to odsuwa ją od poczucia wewnętrznej pustki. Chce być coraz bliżej niego, więc rezygnuje ze swojego życia. On staje się dla niej całym światem. Gdy znika, ona nie ma już nic. Odczuwa nie tylko teraźniejszą pustkę, ale też wszystkie przeszłe trudne uczucia i problemy, które próbowała tym związkiem tłumić. Ból jest nie do zniesienia. Chcąc go zagłuszyć, ponownie „zażywa” kontaktu z partnerem, aby odciągnąć uwagę od bolesnych aspektów swojego życia. W ten sposób stopniowo uzależnia się od niego. Żyje w lęku, że on ją zdradzi i porzuci, niszczy siebie i swoje poczucie własnej wartości. Obsesyjnie kontroluje jego życie, próbuje go od siebie uzależnić i jest cały czas czujna, zlękniona, samotna. W końcu słabnie tak bardzo, że nie potrafi tego związku zakończyć. A gdy to partner ją porzuci, natychmiast potrzebuje związać się z kolejnym, aby nie zostać sama ze sobą.
D.B.: Kto najczęściej wpada w sidła tego uzależnienia i dlaczego?
K.Ś.: Kochanie „za bardzo” nie jest skłonnością przypadkową. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą uzależnić się od partnera i obie płcie zgłaszają się po wsparcie. W ten nałóg wpadają osoby, które zostały wychowane w domach z dysfunkcją lub nałogiem, gdzie nie doświadczyły akceptacji i dojrzałej miłości rodziców. Wchodzą w dorosłe życie z jej ogromnym deficytem i nadzieją, że wreszcie ktoś ich pokocha i da to wszystko, o czym zawsze marzyli… Jednak uzależnienie to częściej dotyka kobiet. Źródło tkwi w kulturze i stereotypach. To kobieta ma być tą troskliwą i dbającą o relacje osobą, to ona słyszy od mamy i babci, że cierpienie jest ceną za wielką miłość i powinna to wszystko znosić. Zresztą kobiety kochające za bardzo często też wybierają sobie partnerów niedostępnych emocjonalnie i takich, którzy w ich ocenie potrzebują opieki: życiowych nieudaczników lub mężczyzn z nałogiem. Jednak za toksyczność ich relacji nie odpowiadają tylko one, a oboje partnerzy, ponieważ oboje czerpią (często nieświadome) korzyści z takiego związku.
D.B.: Jakie są objawy uzależnienia od miłości i czy – podobnie jak w przypadku innych uzależnień – są jakieś objawy odstawienne?
K.Ś.: Jeśli zaczynamy rezygnować z siebie, swojego zdania czy spotkań ze znajomymi z lęku, że partner będzie niezadowolony lub odejdzie, jeśli związek zaczyna przesłaniać nam wszystko i staje się sensem życia, jeśli nie wyobrażamy sobie życia bez swojego partnera, to warto przyjrzeć się, czy nie obdarzamy partnera chorą miłością. Objawy „odstawienia” są podobne do tych, które występują w innych uzależnieniach. Gdy partner odchodzi, uzależniony czuje dotkliwy ból, pustkę, lęk, jakby głód – głód miłości – objawiający się nawet bólem fizycznym. Może pojawić się gorączka, biegunka, nudności, natrętne myśli, bezsenność, depresja. Taki stan może trwać bardzo długo. Często, nie mogąc wytrzymać tych dolegliwości, uzależniony natychmiast chce wrócić do poprzedniego partnera lub wchodzi w kolejny związek…
D.B.: Jakie są cechy wspólne i jakie są różnice pomiędzy uzależnieniem od miłości i współuzależnieniem – postawą osoby bliskiej dla uzależnionego, która swoimi działaniami nieświadomie wspiera nałogowe zachowania?
K.Ś.: To co wspólne, to przystosowywanie się do destrukcyjnej sytuacji kosztem siebie, zamiast zapobiegania wpływowi tej sytuacji na własne życie. Wspólne są też uczucia i pewne zachowania, takie jak: niska samoocena, pragnienie bycia potrzebnym, upodobanie w cierpieniu czy chęć kontrolowania innych. Jednak choć mechanizmy mogą być podobne, są to różne zaburzenia relacji z człowiekiem. W rzeczywistości jedno może być skutkiem drugiego, a mogą się też na siebie nakładać. Współuzależnienie powstaje raczej w wyniku interakcji z destrukcyjnymi zachowaniami partnera, np. z piciem alkoholu, czyli można się go w trakcie związku nauczyć. Natomiast uzależnienie od miłości wynika z wewnętrznej rzeczywistości danej osoby i nie musi mieć nic wspólnego ze zmianami w zachowaniu partnera. Ma się je od początku związku i często odzwierciedla się ono również w relacjach z innymi ludźmi.
D.B.: Na czym polega wychodzenie z uzależnienia od miłości i czy da się to zrobić u boku partnera?
K.Ś.: Wychodzenie z uzależnienia jest procesem długotrwałym. Polega m.in. na uczeniu się miłości własnej oraz nowych, zdrowych zachowań i umiejętności budowania relacji. I oczywiście nie wymaga rezygnacji ze związku – można to zrobić u boku partnera.
Pierwszym krokiem jest przyznanie się przed sobą: mam problem i jestem uzależniony, a następnie podjęcie decyzji o wyjściu z nałogu. Później, tak jak w leczeniu innych uzależnień, konieczne jest poszukanie profesjonalnej pomocy – psychoterapeuty oraz grupy wsparcia. Dobrze, aby był to psychoterapeuta, który zna problem uzależnienia od miłości. Udział w grupie jest z kolei o tyle cenny, że można poznać inne osoby zmagające się z tym samym problemem, posłuchać ich historii i przejrzeć się w nich jak w lustrze, a to otrzeźwiające doświadczenie. I przede wszystkim – można otrzymać dużo wsparcia, zarówno od innych osób, jak i psychologów prowadzących grupę, dzięki którym można pracować nad sobą i krok po kroku wychodzić z nałogu kochania.
D.B.: Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Dorota Bąk
Kinga Ślużyńska – life coach, psycholog, trener. Specjalizuje się we wspieraniu wzmacniania poczucia własnej wartości, w budowaniu bliskich i satysfakcjonujących relacji oraz tworzeniu równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Pomaga radzić sobie ze zmianami i trudnościami życiowymi. Prowadzi coaching indywidualny, pomoc psychologiczną, grupy wsparcia i warsztaty rozwoju osobistego. Pracuje z kobietami uzależnionymi od miłości.
Więcej na stronie http://kingasluzynska.pl.
Fot. iStock